Wybrałam się na drugi koniec tęczy, aby nazrywać dla Was bukiet soczystych kolorów i umilić Wam ten bury dzień... Upssssss... Słyszę miarowe pukanie w głowę. Rzeczywiście, w niedzielę tęcza jest zamknięta... Zeszłam więc do kuchni. W procesie codziennego zmartwychwstawania zawsze uczestniczy wiaderko kawy, które osładzam sobie mlekiem. Pod zakrętką kartonika znajduje się zawleczka, idealna baza pod pierścionek.
Kółeczka oplotłam makramowym wzorem i wprawiłam oczka z koralików. Moje pierścionki mają jedną wadę - brak możliwości regulowania rozmiarów. Można jedynie pomanipulować za pomocą sznurków. Im grubszego użyję, tym mniejszy będzie obwód. Powiększenie natomiast jest niemożliwe. Siostry Kopciuszka zalecają, aby się tym faktem nie przejmować. Przecież można ociosać paluszek, żeby książę założył na niego obrączkę.
Radosne :)
OdpowiedzUsuńudało ci się
OdpowiedzUsuńWyglądają ślicznie i tak kolorowo!
OdpowiedzUsuńsuper :-)
OdpowiedzUsuń