Kalendarium

* Od 5 do 30 września 2017 r. - piesza pielgrzymka do Santiago de Compostela
* bezterminowo: Akcja społeczna Zielone Bronowice
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urodzinowo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Urodzinowo. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 10 marca 2016

Fioletowe urodzinki

Czas pędzi jak szalony. Kolejny rok mojego życia niepostrzeżenie przeniósł się do przeszłości. Jako największy jego sukces zapisałam zaliczenie pierwszego semestru na nowych studiach. Urodziny świętowałam w gronie najbliższych przyjaciół. Nie musiałam martwić się o tort, gdyż Magda i Marcin upiekli dla mnie niesamowicie smaczne fioletowe cudeńko, idealnie dopasowane do mojej sukienki.


Urodziny, standardowo trzynaste, obyły się bez ofiar, chociaż kot zachowywał się dziwnie. Nie uczestniczył w imprezie, bo niektórzy twierdzą, bez medycznych podstaw, że mają alergię na jego sierść. A jednak sprawiał wrażenie kompletnie pijanego i nawet zapomniał, że nie lubi, kiedy robię mu zdjęcia.



niedziela, 27 września 2015

Candy na zamówienie

Trzy lata temu postawiłam pierwsze nieporadne kroczki w blogosferze. Sprawiliście, że świetnie się tutaj czuję, więc zapraszam po rocznicową niespodziankę.


Zasady zabawy:


1. W candy może wziąć udział każdy, komu spodobała się któraś z moich prac.


2. Warunkiem udziału jest zgłoszenie się w komentarzu pod tym postem do 31 października 2015 r. do godziny 23:59.


3. W komentarzu należy wybrać jedną z moich prac oraz określić wymarzony kolor i rodzaj biżuterii lub dekoracji według wzoru.


- tytuł posta lub link do posta,
- numer zdjęcia,
- kolor,
- rodzaj 
(biżuteria np. kolczyki, naszyjnik, bransoletka, itp. 
lub dekoracja np. do zawieszenia, skrytka, figurka w wybranym kształcie itp.).


4. Wyboru można dokonać pośród wszystkich moich prac w dowolnej technice, pokazanych od początku prowadzenia bloga aż do tej pory.


5. Nagrodą będzie nowa praca (prawie) taka sama jak ta prezentowana wcześniej.


6. Osoby zgłaszające się anonimowo proszone są o podanie imienia lub pseudonimu, a jeśli się nie znamy, proszę dodatkowo o podanie adresu e-mail.


7. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpi w pierwszym tygodniu listopada.


8. W przypadku dużej ilości chętnych na moje rękodzieło, zostanie nagrodzonych więcej osób.


9. W losowaniu uwzględnione będą wyłącznie komentarze zawierające informacje wskazane we wzorze.


niedziela, 15 marca 2015

Fioletowy tort

Z tęsknoty za beztroskim dzieciństwem kilka lat temu postanowiłam obchodzić wyłącznie trzynaste urodziny. Tradycyjnie zatem w gronie rodziny i najbliższych przyjaciół świętowałam kolejną trzynastkę. 


Największym zaskoczeniem był dla mnie niezwykły tort upieczony przez Magdę i Marcina. Lawendowy kolor znakomicie pasował do wystroju mojego mieszkania. Motylki tańczyły radośnie zwiastując wiosnę. A niebiański smak po prostu zachwycił nasze podniebienia. Myślę, że gdyby moi przyjaciele zamienili swoje słodkie hobby w profesjonalną firmę, szybko przebiliby sławą Mikołaja Wierzynka. Uczta była iście królewska.



poniedziałek, 10 marca 2014

Życie jest przygodą

Mam wrażenie, że jestem zaprzeczeniem wszelkich praw oraz reguł wynikających z nauk ścisłych. Czas biegnie na oślep, a ja wciąż pozostaję gdzieś w tle poza jego jurysdykcją i lat mi ciągle ubywa. Dzisiaj jest mój dzień, więc zbuduję dla siebie ołtarzyk.

Zaczęło się, jak zwykle, niewinnie... Mój wykrywacz wrażeń zapikał przy słowie "konkurs" na stronie Pasja Sposobem Na Życie. Należało werbalnie ująć kwintesencję kobiecości. Rozczesałam myśli moje. I tak powstał ten wiersz. Nie spodziewałam się nawet, że to on podbije serca komisji, choć oczywiście po cichutku marzyłam o głównej nagrodzie, czyli o metamorfozie i sesji fotograficznej. Moje ego cierpi na bardzo poważną i nieuleczalną chorobę, naukowo określaną jako zespół CNZW (czyli chroniczny niedobór zdjęć własnych).

Sobota, 8 marca 2014 r., była najbardziej kobiecym dniem w moim dotychczasowym życiu. Przez kilka godzin czułam się jak prawdziwa gwiazda filmowa. Stylizacją i makijażem zajęła się Iwona Miernik, a niesamowite fotografie wykonała Katarzyna Rudnik. Na co dzień nie mam cierpliwości, aby zatrzymać się przed lustrem dłużej niż na kilka sekund. Szybka kreska pod okiem, kilka wymachów szczotką do włosów i biegnę dalej. Nigdy nie zastanawiałam się nad własną urodą, ale patrząc na te kadry uchwycone przez Kasię, byłabym hipokrytką, gdybym zaprzeczała swojemu zjawiskowemu wręcz wyglądowi. Dziewczyny wyczarowały przepiękną wersję mnie. Jako przedsmak pokażę Wam jedno zdjęcie, ale na pewno nic mnie nie powstrzyma przed pochwaleniem się całą sesją.

Fot. Katarzyna Rudnik, wizaż: Iwona Miernik 

Czasami ludzie pytają, skąd we mnie tyle optymizmu. Myślę, że to po prostu tkwi w mojej podświadomości, stanowi niewidzialny szkielet mojej osobowości, pulsuje w moich żyłach, wybija rytm mojego serca. Pewnego dnia postanowiłam sobie, że będę szczęśliwym człowiekiem. Zerwałam kajdany, wyzwoliłam się spod autorytarnych rządów i zaczęłam realizować własne pasje. Złożyłam papiery na uczelnię artystyczną. Zapomniałam o własnej nieśmiałości. Usunęłam napis: "Co ludzie powiedzą?!" Życie jest zbyt krótkie, aby błądzić w labiryncie konwenansów.

Owszem, zdarza się, że potykam się o urzędniczy beton i ludzką głupotę, upadki bywają bardzo bolesne, ale podnoszę się, otrzepuję z kurzu i idę dalej. Jak magnes przyciągam rozmaitych psychopatów, którzy próbują wyssać ze mnie energię witalną i snują chore wizje, według których powinnam tkwić w pajęczynie ich urojeń, ale wyrywam się, rozpościeram skrzydła i frunę we własnym kierunku, ignorując brzęczenie telefonu w przekonaniu, że nawet najbardziej namolny "wielbiciel" w końcu się znudzi. Przyciągam też hieny, żywiące się resztkami moich emocji, z braku własnych pasji kąpiące się w popłuczynach mojego życia, ale te moje cienie bardziej mnie bawią niż męczą, więc zamiast przeganiać, próbuję im otwierać oczy szeroko zamknięte. Zamiast mówić, że się komuś zazdrości barwnego życia, należy wyciągnąć kredki i pokolorować własne. Oczywiście, nie zawsze mam wpływ na wystrój swojego dnia. Są miejsca, w których być muszę, i mam obowiązki, których nie mogę na nikogo scedować. Ale w każdej sytuacji szukam jej jasnej strony, tej uśmiechniętej. Moją tajną bronią są wyobraźnia i poczucie humoru.

Dziękuję wszystkim za życzenia. Już palce mnie bolą od odpisywania na Wasze ciepłe wyrazy sympatii. Dorosnąć nie zamierzam. Świat postrzegany oczami dziecka jest zachwycający. Życzę Wam wszystkim wewnętrznej radości, która zawsze rozproszy nawet najbardziej gęsty mrok.


środa, 13 marca 2013

Moje urodziny

Na cztery dni zapadłam się w błogostanie, zanurzyłam się w ciepłych słowach moich przyjaciół, otuliłam się ich uśmiechami. Nie spodziewałam się takiej eksplozji pozytywnych emocji. Miało być zwyczajnie - kameralne przyjęcie w ramach gorączki sobotniej nocy. Tymczasem urodzinowe życzenia płynęły strumieniem z całego świata już od piątku. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że jeszcze nigdy nie czułam się tak wyjątkowo, arystokratycznie wręcz, i trudno powrócić mi teraz do rzeczywistości zwykłych dni.

Pierwsze wzruszenie przyniósł listonosz. Prezentami obsypała mnie Agnieszka - raeszka. Spodziewałam się zakładki, a podarków było o wiele więcej. Pozostałe przesyłki, w tym podejrzanie wielka paczka, zawierały w sobie dary od moich robótkowych przyjaciółek wirtualnych. Za moimi plecami uknuły spisek na miarę afery międzynarodowej, a ja nawet cienia podejrzeń nie miałam, że szykują zamach na moją personę. Wszystkie prezenty miały mój ukochany, osobisty wymiar, gdyż wykonane zostały własnoręcznie przez wyjątkowo bliskie memu sercu osóbki: Agnieszkę, Ewę, dwie Jole, Kasię i Krysię. W dodatku moje ukochane fiolety zdecydowanie stanowiły barwę dominującą pośród zawartości paczki. Dziewczyny przygotowały też niesamowitą statuetkę dla mnie.

I jeszcze nie zdążyłam ochłonąć z wrażeń po rozpakowaniu pocztowej serii prezentów, kiedy dotarła pierwsza żywa niespodzianka. Zaniemówiłam na widok gościa przy furtce, gdyż ludziom zazwyczaj się nie chce pokonywać hurtowych ilości kilometrów tylko po to, żeby sprawić przyjemność drugiej osobie. I tym oto sposobem oficjalne świętowanie rozpoczęło się w piątek. Rozbrzęczał się telefon. Napływały dziesiątki maili. Facebookowa oś czasu tętniła życiem. Domofon ciągle przypominał o swoim istnieniu. Niestety, mimo prób wpychania okruszków między klawisze klawiatury, kokosowym tortem mogli poczęstować się tylko ci, którzy dotarli osobiście.


Niektórzy goście pozwolili wpleść się w pamiątkowe kadry i często będę na nie spoglądać, przypominając sobie te cudowne chwile. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze obchodzę trzynaste urodziny, ale te były po prostu idealne. Dziękuję wszystkim, którzy spędzili ze mną ten czas, choćby wirtualnie. Dziękuję też za szczere życzenia.




piątek, 1 marca 2013

Urodziny Julki

W naszej Rodzinie jedynie trzy Kobietki hucznie obchodzą swoje urodziny: Julka, Milka i ja. Różnica między  dziewczynkami a mną polega na tym, że one co roku się starzeją, a dla mnie czas się zatrzymał i zawsze z premedytacją świętuję szczęśliwą trzynastkę. Patrząc na świat oczami dziecka, dostrzec można o wiele więcej. Chronologicznie zdmuchiwanie świeczek w kalendarzu rozpoczyna Julka - 27 lutego. Ale świat dorosłych zabiegany jest i wypełniony masą szaroburych treści, więc na przyjęcie urodzinowe zostałam zaproszona dopiero w weekendową chwilę wytchnienia. Tort w kształcie kłębka włóczki i usadowionego na nim kociaka wbrew pozorom nie był moją inspiracją spotkaniami robótkowymi, ale własnym pomysłem Julci. Nawet nie wiedziałam, że takie cukiernicze cuda istnieją. Warstwa dekoracyjna wyjątkowo szybko została zdjęta i goście zajęli się smakowitą zawartością kłębuszka. I zniknęło wszystko bez wieści w naszych przepastnych brzuszkach aż do ostatniej okruszyny.


Moje utalentowane koleżanki, poznane dzięki uprzejmości Internetu, również przygotowały niesamowite prezenty dla Solenizantki. Aż trudno mi było wytrzymać do wielkiego dnia, kiedy mogłam je w końcu dostojnej Jubilatce przekazać. Poważny test dla mojej umiejętności dochowania tajemnicy i trening utrzymywania na smyczy rozsadzających mnie pozytywnych emocji, którymi przecież zawsze dzielę się dookoła. Jedną z urodzinowych niespodzianek był Króliś (a raczej Królisia, bo przecież niewielu chłopców paraduje publicznie w sukieneczkach) wykonany przez Kasię z Wyspy Snów. I właśnie Kasi Julcia dedykuje uśmiech. Równie piękną niespodziankę stworzyła Anita z Manitowiska. Przepiękna lala o wdzięcznym imieniu Walentyna wywołała kolejny uśmiech na twarzyczce Julci, więc w stronę autorki prezentu Obdarowana go kieruje (uśmiech oczywiście, a nie prezent).


I na zakończenie pokaz wszystkich roześmianych ząbków kiełkujących sobie wiosennie w Julcinej buźce, a ode mnie życzenia dla każdego mojego Czytelnika i dla każdej mojej Czytelniczki, aby zawsze mieli równie udane urodziny, bez względu na liczbę świeczek na torcie.