Zatrzymałeś mnie uśmiechem.
Kiedy mi zajrzałeś w oczy
W chłodnym zgiełku ulic miasta,
Słupek rtęci aż podskoczył.
Zbudziłeś małe tęsknoty,
Aby dotknąć horyzontu.
I ruszyliśmy przed siebie,
Aż ukazał się gór kontur.
Terenowym samochodem
Mknęliśmy na świata koniec,
Poza czasem i przestrzenią,
Jak szalone, dzikie konie.
Wędrowaliśmy szlakami,
Których nie ma na map kartach.
Za te chwile w leśnym raju
Oddam duszę w ręce czarta.
Nic dwa razy się nie zdarza,
Wiem, że się już nie powtórzy,
Więc tylko o uśmiech proszę
U kresu wspólnej podróży.
Ładne. Choć odrobinę smutne...
OdpowiedzUsuńTakie jest życie ;) Najpiękniejsze chwile są najbardziej ulotne...
UsuńRacja. Dlatego trzeba się nimi cieszyć jak najwięcej :)
UsuńNaprawdę zachwycające. melancholijne i takie... takie jak lubię.
OdpowiedzUsuńKiedyś też pisałam, ale od dawna słowa nie chca się już mnie słuchac,.