Udało mi się skraść ostatnie słońca promienie, leniwie wylegujące się na galicyjskich cegłach. Niedługo po tym najpiękniejszym zakątku Bronowic pozostaną jedynie wspomnienia i żółknące fotografie, gdyż planistyczne wizje urzędników przewidują w tym miejscu betonowe blokowisko. Żal tego urokliwego miejsca...
Kalendarium
* Od 5 do 30 września 2017 r. - piesza pielgrzymka do Santiago de Compostela
* bezterminowo: Akcja społeczna Zielone Bronowice
środa, 30 października 2013
niedziela, 27 października 2013
Szaro-buro
kocie życie
siedem razy
wymruczane
nagle znika
własne ścieżki
w mroku nocy
wydeptane
zarastają
dziura w sercu
solą smutku
posypana
ciągle krwawi
gorzkie żale
za głaskaniem
odebranym
pozostają
śpieszmy się kochać koty
tak szybko przechodzą
przez płot kociego raju
Etykiety:
Słowotwory
sobota, 26 października 2013
Finlandia
Smutek mnie ogarnął tak wielki, że aż nieopisywalny, przytłaczający, bolesny. Umarła moja kotka, która przez wiele lat wypełniała radością mój dom. Znalazłam ją w ogródku, koło jej ukochanej deseczki, każdego dnia z czułością rzeźbionej pazurkami. Zgasła tak niespodziewanie, jakby zła czarownica zamieniła ją w kamień.
Miała na imię Finlandia, chociaż przeważnie zwracałam się do niej bardziej pieszczotliwie: Finka, Fineczka, Finusia... Zazwyczaj eksponowała swoje cechy anielskie, ale zdarzało się jej rozrabiać i wtedy otrzymywała przydomek Śfinka. Teraz nawet tych najzłośliwszych kocich psot mi brakuje. Napoleon przytula się do mnie mocno i mruczy pocieszanki, lecz widać, że on też tęskni za swoją przyjaciółką. Nie wiem, kiedy uda mi się zacerować tą dziurę w sercu.
Miała na imię Finlandia, chociaż przeważnie zwracałam się do niej bardziej pieszczotliwie: Finka, Fineczka, Finusia... Zazwyczaj eksponowała swoje cechy anielskie, ale zdarzało się jej rozrabiać i wtedy otrzymywała przydomek Śfinka. Teraz nawet tych najzłośliwszych kocich psot mi brakuje. Napoleon przytula się do mnie mocno i mruczy pocieszanki, lecz widać, że on też tęskni za swoją przyjaciółką. Nie wiem, kiedy uda mi się zacerować tą dziurę w sercu.
Etykiety:
Osobiste
czwartek, 24 października 2013
Orfeusz i Eurydyka
W niedzielę 20 października br. przeniosłam się w świat barokowej muzyki. Christoph Willibard Gluck skomponował operę na miarę hollywoodzkiej produkcji. Baśń muzyczna "Orfeusz i Eurydyka" ma charakter dualny - harmonijnie łączy w sobie elementy operowe oraz baletowe. Treść libretta oparto na greckim micie, jednak klasycznie tragiczne zakończenie zostało tutaj zastąpione afirmacją miłości. Przedstawienie w Operze Krakowskiej wyreżyserował Giorgio Madia.
Orfeusz rozpacza po nagłej śmierci swojej żony. Przybywa do niego Amor i budzi w nim nadzieję na ożywienie ukochanej. Stawia jednak warunek. Młodzieńcowi nie wolno spojrzeć na małżonkę, co Eurydyka odczytuje jako wygaśnięcie uczucia. Zakazany owoc zwykle wydaje się najsłodszy. Ale to jedno niewinne spojrzenie wystarczy, aby utracić najdroższą osobę na zawsze. Bogowie jednak potrafią okazać miłosierdzie i finał wypełnia serca widzów wiarą w miłość.
Każda z postaci opery ma swój odpowiednik na planie baletowym. Pierwsza część spektaklu, wypełniona żalem i goryczą, wydaje się nużąca. Po przerwie na scenie wybucha ogień prawdziwych emocji i właśnie dla nich warto wybrać się na to widowisko. Niestety, w Operze Krakowskiej obowiązuje zakaz fotografowania, więc nie mogę zilustrować swoich wrażeń.
Orfeusz rozpacza po nagłej śmierci swojej żony. Przybywa do niego Amor i budzi w nim nadzieję na ożywienie ukochanej. Stawia jednak warunek. Młodzieńcowi nie wolno spojrzeć na małżonkę, co Eurydyka odczytuje jako wygaśnięcie uczucia. Zakazany owoc zwykle wydaje się najsłodszy. Ale to jedno niewinne spojrzenie wystarczy, aby utracić najdroższą osobę na zawsze. Bogowie jednak potrafią okazać miłosierdzie i finał wypełnia serca widzów wiarą w miłość.
Każda z postaci opery ma swój odpowiednik na planie baletowym. Pierwsza część spektaklu, wypełniona żalem i goryczą, wydaje się nużąca. Po przerwie na scenie wybucha ogień prawdziwych emocji i właśnie dla nich warto wybrać się na to widowisko. Niestety, w Operze Krakowskiej obowiązuje zakaz fotografowania, więc nie mogę zilustrować swoich wrażeń.
piątek, 18 października 2013
Ankieta rozdawajkowa
Kolejne przesyłki z prezentami z mojej poprzedniej rozdawajki już są gotowe i po weekendzie ruszą do swoich nowych właścicieli. Brakuje mi jeszcze kilku adresów, więc proszę moje zwyciężczynie o uzupełnienie. Zaczynam robić upominki dla następnych osób na liście, a dla Was mam zadanie bojowe.
Niedługo zaproszę Was na kolejne candy, w którym cztery osoby zostaną nagrodzone. Wszystkie upominki będą fioletowe. Do wygrania będzie TEN KAPELUSZ i filcowany naszyjnik widoczny na zdjęciu. Szukam pomysłu na pozostałe dwa podarunki.
A teraz zadanie dla Was. Napiszcie mi, co najbardziej chciałybyście dostać: kolczyki, bransoletkę, naszyjnik czy broszkę. Podpowiedzcie mi też, jaka technika Wam się najbardziej podoba: filcowanie, szycie, wire wrapping, makrama, decoupage czy może coś upcyklingowego.
Niedługo zaproszę Was na kolejne candy, w którym cztery osoby zostaną nagrodzone. Wszystkie upominki będą fioletowe. Do wygrania będzie TEN KAPELUSZ i filcowany naszyjnik widoczny na zdjęciu. Szukam pomysłu na pozostałe dwa podarunki.
A teraz zadanie dla Was. Napiszcie mi, co najbardziej chciałybyście dostać: kolczyki, bransoletkę, naszyjnik czy broszkę. Podpowiedzcie mi też, jaka technika Wam się najbardziej podoba: filcowanie, szycie, wire wrapping, makrama, decoupage czy może coś upcyklingowego.
Etykiety:
Aktualności
czwartek, 17 października 2013
Biżuteria upcyklingowa - makrama na nakrętkach
Uwielbiam w codzienności odnajdywać twórczą inspirację. Nawet najzwyklejsze butelki po napojach okazują się dla mnie źródłem biżuteryjnych elementów. Dzięki plastikowym nakrętkom udało mi się ponownie wynaleźć koło. Z jednej strony, szukałam pomysłu na utrzymanie geometrii w makramowych splotach. Z drugiej zaś, motywowało mnie moje dążenie do perfekcji w tworzeniu pary identycznych kolczyków.
A zatem spójrzcie, co urodziło się w mojej głowie i jaki moje dłonie nadały tej idei kształt. Niektóre z tych prac pokazywałam co prawda już wcześniej, przy okazji prezentacji zawartości paczek wymiankowych. Jednak zbiorcze zestawienie lepiej ilustruje moją koncepcję.
A zatem spójrzcie, co urodziło się w mojej głowie i jaki moje dłonie nadały tej idei kształt. Niektóre z tych prac pokazywałam co prawda już wcześniej, przy okazji prezentacji zawartości paczek wymiankowych. Jednak zbiorcze zestawienie lepiej ilustruje moją koncepcję.
Etykiety:
Ekosztuka,
Kolczyki,
Makrama,
Moje prace
środa, 16 października 2013
Zaproszenie na kalejdoSLOT!
To już dziesiąta edycja krakowskiego festiwalu SLOT Fest. Podczas dwudniowej imprezy zapowiada się kontakt z mozaiką kultur: od krajów islamskich po Syberię, z przystankami w Iranie i na Kaukazie, zajezdnią w Turcji i podróżą w cygańskim taborze. Szczegółowy program wydarzenia dostępny jest na stronie organizatorów, a poniżej przedstawiam oficjalny plakat.
Dla mnie oczywiście najciekawsza jest część artystyczna, ale nie zabraknie rozrywki dla pasjonatów innych dziedzin. Zapraszam 26 i 27 października na krakowski Kazimierz do Staromiejskiego Centrum Kultury Młodzieży przy ul. Wietora 13/15.
Dla mnie oczywiście najciekawsza jest część artystyczna, ale nie zabraknie rozrywki dla pasjonatów innych dziedzin. Zapraszam 26 i 27 października na krakowski Kazimierz do Staromiejskiego Centrum Kultury Młodzieży przy ul. Wietora 13/15.
Etykiety:
Aktualności
Zaproszenie na spotkanie robótkowe
W najbliższą sobotę, 19 października 2013 r., w krakowskim klubie osiedlowym Borsuczek odbędzie się spotkanie osób, które odnajdują swoją pasję w rękodziele. Wstęp wolny, ale tradycyjnie przynosimy ze sobą coś na ząb. Zapraszam od 16:00 do 19:00 na ul. Borsuczą 12 (na I piętrze w pawilonie).
Etykiety:
Aktualności
wtorek, 15 października 2013
Wernisaż wystawy Dariusza Mląckiego
W piątek, 11 października 2013 r., udało mi się zajrzeć na jeszcze jeden wernisaż. W Otwartej Pracowni otwarto wystawę zatytułowaną "Pejzaż-Wnętrze-Zewnętrze". Autorem obiektów zgromadzonych w galerii jest Dariusz Mlącki. Tym razem to nie ściany stały się głównym nośnikiem dzieł sztuki, ale podłoga. Wystawa potrwa do 4 listopada.
Dariusz ukończył warszawską Akademię Sztuk Pięknych. Według niego bezcenną wartość stanowi możliwość prezentacji swoich prac w miejscach niekomercyjnych, a więc przestrzeni bezkontekstowej. Tłumaczy to jego sentyment do Otwartej Pracowni, przekładający się na trzecią indywidualną wystawę w tej galerii.
Na pierwszy plan wysuwa się pozorna mroczność instalacji. Przedmioty precyzyjnie oklejone czarną dratwą kojarzą się ze śmiercią: monochromatyczne rozsypane szczątki, trumna, wieżyczka. A jednak artysta zdecydowanie odcina się od takiej ponurej interpretacji swojego dzieła, uwypuklając znaczenie wspomnień z dzieciństwa, tęsknotę za nimi i ukrytą nadzieję.
Jako najciekawszy element uznałam kopertę z pedanterią wyklejoną kryształkami. Ten pierwiastek żeński łagodzi żałobny wydźwięk monumentalnej konstrukcji zajmującej centralną część sali. Jedyne zaprezentowane na tej wystawie tradycyjne płótno również przedstawia zaklejoną kopertę. W opozycji do dominującej na ekspozycji czerni stoi (a raczej wisi) popielata skrzyneczka z makietą leśnej zieleni.
Podoba mi się to podprogowe oddziaływanie, charakterystyczne dla sztuki Darka. Wyzwala podskórne emocje, zmusza do refleksji. Wystawa nie pozostaje we wnętrzu galerii, ale wychodzi za widzem i towarzyszy mu niczym cień, namolnie wręcz pytając, jaki jest pejzaż jego duszy. Może pewnego dnia zwizualizuję mój własny?
Z Dariuszem Mląckim
Dariusz ukończył warszawską Akademię Sztuk Pięknych. Według niego bezcenną wartość stanowi możliwość prezentacji swoich prac w miejscach niekomercyjnych, a więc przestrzeni bezkontekstowej. Tłumaczy to jego sentyment do Otwartej Pracowni, przekładający się na trzecią indywidualną wystawę w tej galerii.
Dariusz Mlącki Michał Hankus
Na pierwszy plan wysuwa się pozorna mroczność instalacji. Przedmioty precyzyjnie oklejone czarną dratwą kojarzą się ze śmiercią: monochromatyczne rozsypane szczątki, trumna, wieżyczka. A jednak artysta zdecydowanie odcina się od takiej ponurej interpretacji swojego dzieła, uwypuklając znaczenie wspomnień z dzieciństwa, tęsknotę za nimi i ukrytą nadzieję.
Jako najciekawszy element uznałam kopertę z pedanterią wyklejoną kryształkami. Ten pierwiastek żeński łagodzi żałobny wydźwięk monumentalnej konstrukcji zajmującej centralną część sali. Jedyne zaprezentowane na tej wystawie tradycyjne płótno również przedstawia zaklejoną kopertę. W opozycji do dominującej na ekspozycji czerni stoi (a raczej wisi) popielata skrzyneczka z makietą leśnej zieleni.
Podoba mi się to podprogowe oddziaływanie, charakterystyczne dla sztuki Darka. Wyzwala podskórne emocje, zmusza do refleksji. Wystawa nie pozostaje we wnętrzu galerii, ale wychodzi za widzem i towarzyszy mu niczym cień, namolnie wręcz pytając, jaki jest pejzaż jego duszy. Może pewnego dnia zwizualizuję mój własny?
poniedziałek, 14 października 2013
Przydasiowo
Podczas moich nocnych wędrówek po wirtualnej przestrzeni natrafiłam na mały sklepik "Przydasiowo". Trudno sobie wyobrazić, że w globalnej sieci można zachować rodzinny i swojski charakter sprzedaży. Bazarek przypomina tradycyjne targowisko. Można tam znaleźć również półprodukty do rękodzieła, a nawet autorskie projekty właścicieli. Dostępne są też gotowe przedmioty ręcznie wykonane i rozmaite drobiazgi do domu. Z okazji otwarcia można na blogu wygrać piękne nagrody. Zapraszam w sklepowe podwoje i na blogową rozdawajkę.
Etykiety:
Aktualności,
Rozdawajka
niedziela, 13 października 2013
Wernisaż wystawy Kornela Janczego
W piątek 11 października 2013 r., w ramach projektu Pasmo Kontrolne, w Galerii Dolnej Bunkra Sztuki otwarto wystawę zatytułowaną "I inni". Autorem instalacji jest absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Kornel Janczy. Ekspozycja powstała jako efekt połączenia struktury siatki kartograficznej z wynikami badań szacującymi średnią wysokość ludzkiego wzroku. Wystawa dostępna będzie do 10 listopada.
Artysta zadaje istotne pytania: czy warto być człowiekiem statystycznym i czy taki w ogóle istnieje. Siatka, rozciągnięta na uśrednionej wysokości wzroku, okazuje się znakomitą metaforą dla sztucznie tworzonych granic i powszechnej tendencji do generalizacji. Na pochwałę zasługuje również pedanteryjne wręcz wykonanie. A jednak, moim zdaniem, projekt wydaje się niedokończony. Dylematy zawisły w próżni. Zabrakło punktów odniesienia. Wykres pozbawiony danych nie obrazuje klasyfikacji i staje się nieczytelny. Ekspozycji nie można zatem oglądać w samotności. Dopiero wypełnienie przestrzeni różnorodnością tłumu może ukazać zarys koncepcji autora. Osobiście nie mieszczę się w statystykach. Uśredniony poziom wzroku, czyli 165 cm, to wymiar całości mojej osóbki. Nie przeszkadza mi jednak, że odstaję od normy.
Z Kornelem Janczym
Artysta zadaje istotne pytania: czy warto być człowiekiem statystycznym i czy taki w ogóle istnieje. Siatka, rozciągnięta na uśrednionej wysokości wzroku, okazuje się znakomitą metaforą dla sztucznie tworzonych granic i powszechnej tendencji do generalizacji. Na pochwałę zasługuje również pedanteryjne wręcz wykonanie. A jednak, moim zdaniem, projekt wydaje się niedokończony. Dylematy zawisły w próżni. Zabrakło punktów odniesienia. Wykres pozbawiony danych nie obrazuje klasyfikacji i staje się nieczytelny. Ekspozycji nie można zatem oglądać w samotności. Dopiero wypełnienie przestrzeni różnorodnością tłumu może ukazać zarys koncepcji autora. Osobiście nie mieszczę się w statystykach. Uśredniony poziom wzroku, czyli 165 cm, to wymiar całości mojej osóbki. Nie przeszkadza mi jednak, że odstaję od normy.
sobota, 12 października 2013
Metamorfoza
Każda kobieta ma wiele twarzy. Wpływ na wygląd zewnętrzny może mieć gra świateł, emocje wynikające z sytuacji, tło, na którym się pojawiamy, czy też wewnętrzny nastrój i poziom zrelaksowania. Piękniejemy w oczach tych, którzy nas kochają, natomiast zamieniamy się w szkarady w spojrzeniach tych, którzy nam zazdroszczą i okazują wrogość. Teoria względności urody jest jednym z podstawowych aksjomatów.
Po raz ostatni zrobiłam sobie pełny makijaż wiele miesięcy temu. Nie mam cierpliwości do kosmetyki kolorowej, a szczytem moich możliwości jest czarna kreska pod okiem. W lustrze najczęściej sprawdzam tylko, czy się nie pobrudziłam w szale procesu twórczego i biegnę dalej. Salony fryzjerskie szerokim łukiem omijam od ponad 18 lat i samodzielnie znęcam się nad moimi włosami.
W owianych tajemnicą okolicznościach trafiłam w ręce profesjonalistek. Zmieniły mnie do tego stopnia, że podejrzewam, że nie rozpoznałabym samej siebie na ulicy. Ale, czy wyglądam lepiej po metamorfozie - kwestia gustu. Sami oceńcie.
Po raz ostatni zrobiłam sobie pełny makijaż wiele miesięcy temu. Nie mam cierpliwości do kosmetyki kolorowej, a szczytem moich możliwości jest czarna kreska pod okiem. W lustrze najczęściej sprawdzam tylko, czy się nie pobrudziłam w szale procesu twórczego i biegnę dalej. Salony fryzjerskie szerokim łukiem omijam od ponad 18 lat i samodzielnie znęcam się nad moimi włosami.
W owianych tajemnicą okolicznościach trafiłam w ręce profesjonalistek. Zmieniły mnie do tego stopnia, że podejrzewam, że nie rozpoznałabym samej siebie na ulicy. Ale, czy wyglądam lepiej po metamorfozie - kwestia gustu. Sami oceńcie.
Etykiety:
Osobiste,
Stylizacja
piątek, 11 października 2013
Forum Mody
W ramach psychicznej regeneracji organizmu musiałam na chwilę zanurzyć się w morzu ludzi. Zdecydowanie nie nadaję się do chorowania i socjologicznej izolacji. W dniu 10 października 2013 r. wybrałam się do cudownie ożywionego reliktu socjalistycznej architektury na huczne otwarcie Forum Mody. Dawny budynek hotelowy przy ul. Konopnickiej 28 wygrał wieloletnią batalię z bezmyślną polityką urbanistyczną krakowskich urzędników, którzy chcieli zalać brzeg Wisły betonem i wybudować kolejne zamknięte quasinowoczesne blokowisko w tym miejscu.
Towarzyszyła mi moja siostra Ewa i to właśnie ona jest autorką mojego wyjątkowo udanego portretu we wnętrzu nowego sklepu. Piękny fioletowy filcowany szal od Ani Piesio, właścicielki firmy Allegoria, cierpliwie czekał na swoją premierę na takim debiutanckim balu. Przykuwał spojrzenia, zbierał komplementy oraz prowokował pytania o swoje pochodzenie. Mimo szwajcarsko-serowych kształtów okazuje się bardzo ciepły. Jeśli Wam też się podoba i marzy Wam się podobny, odsyłam do sklepu jego autorki, gdzie można poprzebierać we wzorach i kolorach albo zamówić indywidualny projekt.
Dla mnie w takich wydarzeniach najważniejszy jest czynnik ludzki. Okazja spotkania się ze znajomymi to największy walor publicznych imprez. Przede wszystkim, pragnęłam pogratulować Grażynie Antoń własnego stoiska w promującym polskich twórców Forum Mody. Haft koralikowy nie ma przed nią tajemnic. O Grażynce, tworzącej pod marką Tipika, wspominałam już wcześniej, przy okazji relacji z wernisażu wystawy w Galerii Rozmaitości. Nie miałam, niestety, możliwości uczestniczyć w prowadzonych przez nią warsztatach, ale mam nadzieję, że przyszłość zmieni to niedopatrzenie.
Na miejscu spotkałam się również z moimi koleżankami, z którymi nadajemy na tych samych artystycznych falach: z Basią, Agnieszką i Ewą. Dodało to do miłego wieczoru szczypty ploteczek i wspominek.
Prace Grażyny ukrywały się w szklanych gablotach, więc trudno było zrobić im zdjęcie. Dodatkowo, utrudniał to tłum gości, którzy nie wiedzieć czemu, mylili mnie z kręglem i potrącali, ilekroć mój obiektyw złapał ostrość. Pozwoliłam sobie zatem na kradzież przykładowych fotografii biżuterii ze strony jej autorki, kierując się zasadą, że cel uświęca środki.
W Forum Mody największe wrażenie wywarły na mnie recyklingowe aranżacje. Jako Królowa Śmieci zwracam szczególną uwagę na dbałość o środowisko. Bardzo kreatywnie wykorzystano tutaj wanny do prezentacji biżuterii. Szeroki uśmiech na mojej twarzy wywołał dzwoneczek na drzewku z kapeluszami i okularami oraz karteczka z napisem: "Proszę użyć dzwonka, aby wezwać obsługę". Równie ciekawy okazał się kącik z meblami upcyklingowymi.
Mieszane uczucia natomiast wywołał u mnie występ, który przygotowali Prince Negatif oraz Lady Ma-ga. Z jednej strony ciekawe stylizacje sceniczne: on jako komiksowy robal, ona - skrzyżowanie Drug Queen z przerysowaną prostytutką. Do tego świetna gra świateł spotęgowana lustrami i podkreślona muzyką. Jednak z drugiej strony, powtarzalność gestów i dźwięków szybko wprowadziła monotonię, a po kilku minutach performance stał się po prostu męczący.
Towarzyszyła mi moja siostra Ewa i to właśnie ona jest autorką mojego wyjątkowo udanego portretu we wnętrzu nowego sklepu. Piękny fioletowy filcowany szal od Ani Piesio, właścicielki firmy Allegoria, cierpliwie czekał na swoją premierę na takim debiutanckim balu. Przykuwał spojrzenia, zbierał komplementy oraz prowokował pytania o swoje pochodzenie. Mimo szwajcarsko-serowych kształtów okazuje się bardzo ciepły. Jeśli Wam też się podoba i marzy Wam się podobny, odsyłam do sklepu jego autorki, gdzie można poprzebierać we wzorach i kolorach albo zamówić indywidualny projekt.
Dla mnie w takich wydarzeniach najważniejszy jest czynnik ludzki. Okazja spotkania się ze znajomymi to największy walor publicznych imprez. Przede wszystkim, pragnęłam pogratulować Grażynie Antoń własnego stoiska w promującym polskich twórców Forum Mody. Haft koralikowy nie ma przed nią tajemnic. O Grażynce, tworzącej pod marką Tipika, wspominałam już wcześniej, przy okazji relacji z wernisażu wystawy w Galerii Rozmaitości. Nie miałam, niestety, możliwości uczestniczyć w prowadzonych przez nią warsztatach, ale mam nadzieję, że przyszłość zmieni to niedopatrzenie.
Na miejscu spotkałam się również z moimi koleżankami, z którymi nadajemy na tych samych artystycznych falach: z Basią, Agnieszką i Ewą. Dodało to do miłego wieczoru szczypty ploteczek i wspominek.
z Grażyną Antoń Basia, Agnieszka, Ewa
Prace Grażyny ukrywały się w szklanych gablotach, więc trudno było zrobić im zdjęcie. Dodatkowo, utrudniał to tłum gości, którzy nie wiedzieć czemu, mylili mnie z kręglem i potrącali, ilekroć mój obiektyw złapał ostrość. Pozwoliłam sobie zatem na kradzież przykładowych fotografii biżuterii ze strony jej autorki, kierując się zasadą, że cel uświęca środki.
Źródło: http://tipika.pl/blog/
W Forum Mody największe wrażenie wywarły na mnie recyklingowe aranżacje. Jako Królowa Śmieci zwracam szczególną uwagę na dbałość o środowisko. Bardzo kreatywnie wykorzystano tutaj wanny do prezentacji biżuterii. Szeroki uśmiech na mojej twarzy wywołał dzwoneczek na drzewku z kapeluszami i okularami oraz karteczka z napisem: "Proszę użyć dzwonka, aby wezwać obsługę". Równie ciekawy okazał się kącik z meblami upcyklingowymi.
Mieszane uczucia natomiast wywołał u mnie występ, który przygotowali Prince Negatif oraz Lady Ma-ga. Z jednej strony ciekawe stylizacje sceniczne: on jako komiksowy robal, ona - skrzyżowanie Drug Queen z przerysowaną prostytutką. Do tego świetna gra świateł spotęgowana lustrami i podkreślona muzyką. Jednak z drugiej strony, powtarzalność gestów i dźwięków szybko wprowadziła monotonię, a po kilku minutach performance stał się po prostu męczący.
Subskrybuj:
Posty (Atom)