Julka z niecierpliwością wyczekuje na swoje pierwsze najważniejsze szkolne wydarzenie: ślubowanie pierwszaków. Odpowiedzialność za jesienną oprawę dla tej uroczystości scedowano na rodziców (lub na ciocie, jeśli rodzice okażą się manualnie niechętni). Zaczęłam więc hodować grzyby dla mojej ukochanej bratanicy.
Trzonem muchomora jest opakowanie po witaminach musujących. Kapelusz wykonałam z okładki bloku rysunkowego i pomalowałam farbkami, a blaszki powstały z harmonijki uformowanej z papieru śniadaniowego. Postrzępiony pierścień pod kapeluszem wycięłam z pianki do pakowania. Całość połączyłam klejem Magic.
Prawdziwki powstały na bazie opakowania po jogurcie pitnym. Kapelusze zrobiłam z tekturek. Charakterystyczne dla jadalnych grzybów ujścia rurek przypominające gąbkę to w tym przypadku styropianowa tacka po gotowych pierogach. Jeśli macie ochotę na bardziej szczegółowy opis wykonania grzybków, to oczywiście mogę w wolnej chwili przygotować tutorial. Dla dzieciaków może to być świetna zabawa i równocześnie lekcja ekologii.
boskieeeeee
OdpowiedzUsuńŚwietne grzybki ;-)) pomysłowo wykonane ;-))
OdpowiedzUsuńSuper :)))
OdpowiedzUsuńgenialna robota! muchomorek wygląda autentycznie ;)
OdpowiedzUsuńRównie niejadalny jak prawdziwy ;)
UsuńJak żywe :o) no i ten plener...
OdpowiedzUsuńMam dwie sosny w ogródku, ale na tle sąsiadów w miejskiej dżungli - jestem burżujem ;)
Usuńto się nazywa ekosztuka!!!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że Julci się spodobały ;)
UsuńFantastyczne grzybki !!! Świetna propozycja dla maluchów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Można ten pomysł wykorzystać w niedofinansowanych świetlicach ;)
UsuńBardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńFajowe grzybki:)
OdpowiedzUsuń