Kalendarium

* Od 5 do 30 września 2017 r. - piesza pielgrzymka do Santiago de Compostela
* bezterminowo: Akcja społeczna Zielone Bronowice

środa, 14 sierpnia 2013

Efa Supertramp & Dangle Manatee

W poszukiwaniu pomysłu na poniedziałkowy wieczór natrafiłam na zapowiedź koncertu w knajpce mi wcześniej nie znanej, a mianowicie Domówka Cafe przy ul. Miodowej. Na scenie w rytmach folkowego punku pojawić się mieli: walijska solistka Efa Supertramp oraz dwuosobowy zespół z Anglii - Dangle Manatee. Szpiegostwo po internetowych zasobach przekonało mnie, że warto wybrać się na krakowski Kazimierz. Do posłuchania na żywo wraz ze mną dźwięków niszowej wyspiarskiej muzyki w dniu 12 sierpnia 2013 r. namówiłam mojego przyjaciela Rafała.


Nazwa kafejki okazała się w stu procentach trafiona. Rzeczywiście panuje tam przyjacielska, wręcz relaksująca atmosfera, a subtelne, przyćmione oświetlenie lokalu potęguje wrażenie spokoju i domowości. Muzyczne tło, idealnie stonowane, nie przeszkadza w rozmowach, o czym, niestety, często zapominają właściciele innych barów. Rozsiedliśmy się wygodnie na miękkich fotelach, przeglądając zawartość książkowego regału w oczekiwaniu na przybycie bohaterów wieczoru.

Na wstępie Efa Supertramp oczarowała mnie swoim szczerym uśmiechem. Nie ma w niej nic z celebrytki, ani cienia pychy czy gwiazdorstwa, wręcz przeciwnie - spontaniczność, serdeczność, ciekawość świata i radość z życia. Młodzieńczy bunt przekłada się na teksty piosenek: wyrażają niechęć do chciwości, polityki, władzy, wojny, a równocześnie afirmują miłość, równość, pokój. Ideologia punkowej anarchii splata się z wartościami hippisowskimi. Efa studiuje dziennikarstwo i mam nadzieję, że w przyszłości również te treści promować będzie w swoich artykułach.


Na scenie ta drobniutka dziewczynka zamienia się w energetyczny wulkan. Szarpie struny gitary, jakby chciała ją rozerwać na strzępy. Wykrzykuje swój gniew wobec zła tego świata z taką mocą, że aż widać jej migdałki. Śpiewa po angielsku oraz po walijsku i, chociaż tego drugiego języka nie znam, emocje wyrażone na twarzy i w gestach artystki zastępują najlepsze tłumaczenie. Przez cały czas trwania koncertu odnosiłam wrażenie, że jestem podpięta pod kroplówkę z płynną pozytywną energią. Poniższa fotorelacja nie oddaje żaru podczas występu live. Mojej próby amatorskiego nagrania posłuchać można w serwisie youtube, a więcej o walijskiej piosenkarce dowiedzieć się można na jej oficjalnej stronie.  




Równie spontaniczni i bezstresowi okazali się członkowie drugiej wymienionej na koncertowym afiszu kapeli - angielski duet Dangle Manatee. Nie bacząc na zdziwione spojrzenia przypadkowych przechodniów, Pippa i Hugh usiedli sobie na chodniku i zaczęli stroić swoje instrumenty. A potem przebojem wkroczyli na scenę, zaśpiewali z przytupem i zagrali na: skrzypcach, gitarze, harmonijce, tamburynie oraz na moich sentymentach. Obudzili we mnie wielką tęsknotę za brytyjskimi i irlandzkimi pubami, w których przed laty spijałam magiczne nuty celtyckiej kultury. W ich tekstach słychać, jak tworzy się poezja, między wersami biegają zwierzęta, a całość okraszona jest przesłaniem, jak trudno być miłym w świecie, w którym serdeczność, bezinteresowność i altruizm wyrzucane są do lamusowni. Więcej o zespole poczytać można na ich oficjalnej stronie, a ja dołączam kilka moich koncertowych kadrów.




2 komentarze:

  1. to na pewno był udany wieczór!
    przy okazji- dzikuję za życzenia urodzinowe♥
    daj znać, czy brać Cię pod uwage przy losowaniu w candy bransoletek, bo nie jest to dla mnie oczywiste;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Och krakowski kazimierz to ja uwielbiam!!!!!na pchli targ wybieram sie ilekroć jestem w Kra-ku -ale zawsze jakos zaśpię.
    pozdrówka ciepłe

    OdpowiedzUsuń