Basia poprosiła mnie o zajączka. Agatka zaprosiła mnie do udziału w swoim marcowym wyzwaniu. Z wolnym czasem u mnie bardzo krucho, połączyłam zatem zobowiązania w całość i tak powstała szafirowa figurka z papierowej wikliny. Dobrze się składa, że Basia akurat lubi ten kolor. Ale czy Agatka będzie z mojego kombinatorstwa zadowolona, to się dopiero okaże. Kot domowy nie wykazał zainteresowania. Fascynują go jedynie luźne rurki przed wyplataniem. Obowiązkowo muszę zawsze zrobić jedną dla niego, gdyż w przeciwnym wypadku atakuje moje.
Mój zajączek wykonany został z papierowej wikliny pomalowanej szafirowym pigmentem. Dokleiłam uszy i podstawkę. Nosek zrobiłam z kawałka różowej rurki, natomiast wąsy i zęby wycięłam z tekturki po czekoladzie. Pyszczek uzupełniłam gotowymi oczkami. Na koniec polakierowałam bezbarwnym lakierem.
Z pewną taką nieśmiałością zgłaszam moją pracę na szafirkowe wyzwanie Agatki. Kolorystyczna inspiracja jest tutaj dosyć luźnym nawiązaniem, gdyż zające niespecjalnie z kwiatami się kojarzą, ale, podobnie jak szafirki, są przecież jednym z symboli budzącej się wiosny.
Kalendarium
* Od 5 do 30 września 2017 r. - piesza pielgrzymka do Santiago de Compostela
* bezterminowo: Akcja społeczna Zielone Bronowice
niedziela, 29 marca 2015
sobota, 28 marca 2015
Wiklina jako choroba zakaźna
Zaczęło się niewinnie od przeprowadzenia warsztatów w ramach zimowych ferii. Chętnych do nauki wyplatania znalazło się wielu. W rozmaitych okolicznościach zdradzałam sekrety papierowej wikliny przez kilka tygodni. Pletli mali i duzi. Powstawały hurtowe ilości koszyczków, a niektórzy moi kursanci zaczęli przyuczać kolejne osoby. Wiklinowy wirus krąży teraz po Krakowie i po Przemyślu.
Wspólnie z Krowoderską Biblioteką Publiczną w Krakowie, która wywołała ten efekt motyla, ogłosiliśmy wiklinowy konkurs. W szranki stanęło sześciu śmiałków, a jedna osoba zdążyła wykonać aż dwa koszyczki. Wybór zwycięzcy był niezwykle trudny. Jedni zaskoczyli mnie kolorystyką, inni formą, a jeszcze inni precyzją. Nagrodę główną - koszyk z zajączkiem i kurczaczkami - otrzymała praca Roberta, gdyż doceniłam jego poczucie humoru i kreatywność. Autor przyozdobił swój wielkanocny koszyk... śnieżynkami. Przygotowałam oczywiście upominki dla pozostałych uczestników konkursu: Bartek i Filip dostali baranki, Karolina zajączka, Wojtek kurczaczka, natomiast Ewa za podwójne zgłoszenie - zajączka i kurczaczka. Wszystkie nagrody ode mnie pokazywałam już wcześniej. Dodatkowo każdy został obdarowany książkami przez współorganizatora konkursu.
Wspólnie z Krowoderską Biblioteką Publiczną w Krakowie, która wywołała ten efekt motyla, ogłosiliśmy wiklinowy konkurs. W szranki stanęło sześciu śmiałków, a jedna osoba zdążyła wykonać aż dwa koszyczki. Wybór zwycięzcy był niezwykle trudny. Jedni zaskoczyli mnie kolorystyką, inni formą, a jeszcze inni precyzją. Nagrodę główną - koszyk z zajączkiem i kurczaczkami - otrzymała praca Roberta, gdyż doceniłam jego poczucie humoru i kreatywność. Autor przyozdobił swój wielkanocny koszyk... śnieżynkami. Przygotowałam oczywiście upominki dla pozostałych uczestników konkursu: Bartek i Filip dostali baranki, Karolina zajączka, Wojtek kurczaczka, natomiast Ewa za podwójne zgłoszenie - zajączka i kurczaczka. Wszystkie nagrody ode mnie pokazywałam już wcześniej. Dodatkowo każdy został obdarowany książkami przez współorganizatora konkursu.
Etykiety:
Dekoracje,
Ekosztuka,
Moje prace,
Rozdawajka,
Wiklina
piątek, 27 marca 2015
Jubileusz Otwartej Pracowni
Do Otwartej Pracowni zaglądam regularnie od kilku lat. W tym roku galeria obchodzi dwudzieste urodziny. W piątkowy wieczór 20 marca 2015 r. sympatycy tego niekomercyjnego przedsięwzięcia tłumnie przybyli na ulicę Dietla. W ramach jubileuszu przygotowano przekrojową wystawę zbiorową członków stowarzyszenia, zatytułowaną "Otwarta Pracownia. 1995-2015". Dodatkową atrakcją podczas wernisażu był performance w wykonaniu Miho Iwaty. Obrazy oraz instalacje oglądać można do 17 kwietnia br.
Prezentowane na wystawie prace powstawały w różnych latach. Można zatem zauważyć, że niektórzy zachowali swój pierwotny styl, inni zaś ewoluowali w nowych kierunkach. Najbardziej przypadły mi do gustu dwa obrazy: czekoladowy kociak (Sławomir Toman "Bez tytułu", 2013) oraz drzewo z żółtymi liśćmi (Lech Kolasiński "Lęk i zachwyt", 2015).
Stowarzyszenie nie narzuca swoim członkom żadnych reguł, więc trudno tutaj doszukiwać się wspólnego mianownika. Każdy z artystów zupełnie inaczej postrzega świat, tworzy na odrębnej płaszczyźnie, koncentruje się na odmiennych przedmiotach, subiektywnie przekazuje swoje przemyślenia i preferuje własną technikę. W mojej relacji fotograficznej próbowałam uchwycić tą różnorodność. Wszystkich łączy miejsce, w którego działanie i rozwój włożyli swoje serca. Najlepiej ilustrują to słowa wyhaftowane na pamiątkowej tablicy urodzinowej: "Pracownia to marzenie".
Krzysztof Klimek, Ignacy Czwartos, Jacek Dłużewski, Jerzy Hanusek Miho Iwata
Prezentowane na wystawie prace powstawały w różnych latach. Można zatem zauważyć, że niektórzy zachowali swój pierwotny styl, inni zaś ewoluowali w nowych kierunkach. Najbardziej przypadły mi do gustu dwa obrazy: czekoladowy kociak (Sławomir Toman "Bez tytułu", 2013) oraz drzewo z żółtymi liśćmi (Lech Kolasiński "Lęk i zachwyt", 2015).
Stowarzyszenie nie narzuca swoim członkom żadnych reguł, więc trudno tutaj doszukiwać się wspólnego mianownika. Każdy z artystów zupełnie inaczej postrzega świat, tworzy na odrębnej płaszczyźnie, koncentruje się na odmiennych przedmiotach, subiektywnie przekazuje swoje przemyślenia i preferuje własną technikę. W mojej relacji fotograficznej próbowałam uchwycić tą różnorodność. Wszystkich łączy miejsce, w którego działanie i rozwój włożyli swoje serca. Najlepiej ilustrują to słowa wyhaftowane na pamiątkowej tablicy urodzinowej: "Pracownia to marzenie".
Do Stowarzyszenia Otwarta Pracownia należą następujący twórcy:
Bettina Bereś,
Olgierd Chmielewski,
Jacek Dłużewski,
Wojciech Głogowski,
Jerzy Grochocki,
Michał Hankus,
Jerzy Hanusek,
Miho Iwata,
Bartłomiej Jarmoliński,
Ewa Juszkiewicz,
Koji Kamoji,
Marek Kuś,
Robert Maciejuk,
Monika Niwelińska,
Marcin Pawłowski,
Maria Pyrlik,
Sławomir Toman.
czwartek, 26 marca 2015
Wernisaż wystawy Marty Frej
Drugim miłym dla mnie wydarzeniem w piątek trzynastego był wernisaż wystawy Marty Frej. Spotkanie z artystką oraz jej ironicznymi ilustracjami uświetniło huczne otwarcie nowego miejsca na kulturalnej mapie Krakowa. Dwupoziomowy lokal, nazwany po prostu Pasaż, planuje ożywić osnute mrokiem zapomnienia, a tętniące niegdyś rozrywką, tajemne przejście pomiędzy kamienicami w samym sercu miasta - Pasaż Bielaka.
Wśród cech, które u ludzi cenię najbardziej, wymienić należy poczucie humoru i kreatywność. I właśnie taka jest Marta. Celnie komentuje polską rzeczywistość. Obnaża błędy, nadużycia, przywary i słabości. Potrafi śmiać się sama z siebie. Błyskotliwe teksty wpisane w doskonały warsztat rysunkowy pozwalają rozsmakować się zarówno intelektualnie, jak i estetycznie. Do prac dołączona jest gwarancja uśmiechu. Zerknijcie na kilka przykładowych ilustracji, a na oglądanie wszystkich w wielkoformatowej wersji zapraszam Was do Pasażu. Jeśli do Krakowa macie daleko, możecie podglądać facebookowy profil Marty.
Z Martą Frej
Wśród cech, które u ludzi cenię najbardziej, wymienić należy poczucie humoru i kreatywność. I właśnie taka jest Marta. Celnie komentuje polską rzeczywistość. Obnaża błędy, nadużycia, przywary i słabości. Potrafi śmiać się sama z siebie. Błyskotliwe teksty wpisane w doskonały warsztat rysunkowy pozwalają rozsmakować się zarówno intelektualnie, jak i estetycznie. Do prac dołączona jest gwarancja uśmiechu. Zerknijcie na kilka przykładowych ilustracji, a na oglądanie wszystkich w wielkoformatowej wersji zapraszam Was do Pasażu. Jeśli do Krakowa macie daleko, możecie podglądać facebookowy profil Marty.
środa, 25 marca 2015
Wernisaż wystawy Zbigniewa Bielawki
Wbrew pogłoskom rozsiewanym w ciemnogrodzie, piątek trzynastego marca obfitował w bardzo przyjemne wydarzenia. Wybrałam się na wystawę malarstwa i grafik Zbigniewa Bielawki prezentowanych w Galerii Floriańska 22.
Malarski styl Zbyszka odbieram jako niezwykle surowy, oszczędny i enigmatyczny. Jedynie w dwóch pokazanych tutaj obrazach można doszukać się konkretnych, realnych i niemal dosłownych kształtów. Pozostałe płótna krążą w świecie abstrakcji. Dzięki dominującej soczystości zieleni te ascetyczne geometryczne wzory oddziałują energetycznie. O wiele bardziej rozmowne okazują się natomiast grafiki tego autora, również cechujące się prostotą, a jednak opowiadające rozmaite historie. W tle wystawy wyraźnie pobrzmiewa skojarzenie z rysunkami naskalnymi.
Ze Zbigniewem Bielawką Zbigniew Bielawka
Malarski styl Zbyszka odbieram jako niezwykle surowy, oszczędny i enigmatyczny. Jedynie w dwóch pokazanych tutaj obrazach można doszukać się konkretnych, realnych i niemal dosłownych kształtów. Pozostałe płótna krążą w świecie abstrakcji. Dzięki dominującej soczystości zieleni te ascetyczne geometryczne wzory oddziałują energetycznie. O wiele bardziej rozmowne okazują się natomiast grafiki tego autora, również cechujące się prostotą, a jednak opowiadające rozmaite historie. W tle wystawy wyraźnie pobrzmiewa skojarzenie z rysunkami naskalnymi.
wtorek, 24 marca 2015
Wiklinowe cudaki
Wciąż eksperymentuję w splotach papierowej wikliny. Przygotowałam świąteczne dekoracje jako nagrody w konkursie wiklinowym. Powstały wielkanocne zajączki, kurczaczki i baranki. Zwłaszcza te ostatnie sprawiają, że nie możemy powstrzymać się od śmiechu.
Etykiety:
Dekoracje,
Ekosztuka,
Moje prace,
Wiklina
Subskrybuj:
Posty (Atom)