W dniu 5 kwietnia ponownie zagościłam w surowych wnętrzach Otwartej Pracowni. Tym razem miało tam miejsce otwarcie wystawy Lecha Kolasińskiego zatytułowanej "Przed". Młody artysta (rocznik 1986) zaskoczył swoją dojrzałością i wrażliwością, a odkrywanie drugiego dna w jego obrazach okazało się fascynującym doznaniem.
Lech Kolasiński Michał Hankus i Lech Kolasiński
Tak naprawdę, to prace Lecha obejrzałam dwa razy. Pierwsze podejście było przelotnym spojrzeniem przypadkowego gościa wystawy, który stanął twarzą w twarz z kolorem. Jedne obrazy atakowały pstrokacizną, inne, stonowane pomimo niespokojnych wzorów, splatały w sobie jedynie kilka barw. Czasem na malowidłach po prostu ścierały się różne faktury, często przekornie, jak na przykład płótno niespiesznie skapujące na farbę.
Po raz drugi na wystawę popatrzyłam oczami jej autora. "Każdy zakochuje się w wyobrażeniu, ale nie każdy ma taką wyobraźnię, jak ja" - ta sentencja, podkradnięta z, najciekawszego moim zdaniem, obrazu, zawiera w sobie kwintesencję nie tylko tej ekspozycji, ale przede wszystkim znakomicie definiuje samo życie.
Zapytany o źródło inspiracji, Lech wskazał ideę Gestalt. Ta swoista filozofia życiowa uczy naturalnego odczuwania siebie i otoczenia, wbrew narzuconym przez edukację ramom schematycznych struktur myślowych. I tak w każdym obrazie odnaleźć można ukrytą informację. Piękne złote ornamenty okazują się być konstrukcją ułożoną z karabinów. W pozornej plątaninie kolorowych plam schowane są postaci. Drzewa są neuronami. Każdy kwadracik na powierzchni przypominającej kuchenną ceratę z geometrycznym wzorem skrywa w sobie inną historię. I nawet piosenka Ewy Demarczyk zatytułowana "Groszki i róże" została na jednym z płócien uchwycona. Koneserzy historii sztuki odnajdą mnogość odniesień do uznanych postaci ze świata malarstwa, a osoby interesujące się psychologią zauważą plastyczną interpretację wielu teorii dotyczących ludzkiego umysłu.
"Przed" - oznacza jedynie zewnętrzną powłokę, to, co powierzchownie postrzega każdy człowiek na swój subiektywny sposób. Dopiero próba wysłuchania i zrozumienia drugiej osoby pozwala zauważyć głębię emocji i jej prawdziwe intencje. I właśnie takie przesłanie płynie spod pędzla Lecha: rzeczy nie są takie, jakimi się wydają. Wystawa potrwa do 27 kwietnia i myślę, że warto skorzystać z szansy na chwilę głębokiej refleksji, nie tylko artystycznej, ale też duchowej, aby dostrzec wnętrza, które we współczesnym świecie przesłania egoizm.
Każdy wernisaż ma dla mnie również bardzo osobisty wymiar, gdyż jest to okazja do oderwania się od zabieganej rzeczywistości oraz do spotkania i rozmowy z moimi znajomymi. Na zdjęciu towarzyszą mi od lewej: Kasia i Kalina, a z prawej widać profil Ewki.
fantastyczne prace :)
OdpowiedzUsuńAutor z pewnością ma świadomość sukcesu ;)
UsuńNo proszę, jaki zbieg okoliczności... Też tam byłem:
OdpowiedzUsuńhttp://raphael-eu.blogspot.com/2013/04/wernisaz-lecha-kolasinskiego.html
Mam nadzieję, że na kolejnym takim wydarzeniu też się spotkamy ;)
Usuń