Nie chciałabym zranić uczuć żadnego krasnala. Klasyfikacja do grupy o obniżonej wartości estetycznej nie może być postrzegana jako ich wina. To ludzie, przez zaniedbanie, z premedytacją lub zupełnie przypadkowo, zgotowali im ten los. Zacznijmy od niechlujności. Listopadowe targi bożonarodzeniowe dokonały aneksji terytorium należącego do Zraszacza. Dosłownie zakleszczyły biedaka między budami a barierkami, tworząc zaciszną przestrzeń na obozowisko dla zmęczonych montażystów. Robotnicy byli tak wycieńczeni, że wyrzucenie pustych kubków po kawie do pobliskiego kosza przekraczało ich możliwości, podobnie jak ułożenie elementów garderoby. Pomimo ekwilibrystycznych pozycji podczas robienia zdjęcia część śmieci zapisała się w kadrze. Przykład premedytacji ilustruje historia Piwożłopka i Pieseła Piwosza. No właśnie. Gdzie jest Piwożłopek? Trzeba naprawdę mieć trociny zamiast mózgu, żeby zostać złodziejem. To nie jest pierwszy wrocławski krasnal, który przykleił się do rąk patologii, ale nabiera szczególnej wymowy przez tęsknotę w psim spojrzeniu. Podobno Prezentusia spotkać można wyłącznie w okresie świątecznym. W ciągu dnia był jednak obklejony turystami, nieskorymi do zwolnienia choćby na chwilę wygodnej miejscówki. Dopiero nocą spotkaliśmy się sam na sam, ale w deszczu i ciemności moje fotograficzne umiejętności pozostawiają wiele do życzenia. Na zakończenie dorzucę do tego worka krasnale z innej bajki. Graffiti zapraszające na ulicę Więzienną straciło cały swój urok w konfrontacji z jaskiniowcami, którzy nie mogli oprzeć się pokusie odbicia pamiątkowych kopyt na ścianie czy pozostawienia kulfonów. Dwa bezimienne maluchy na tyłach jarmarcznego kramu przyćmione zostały prowizorką, ale wizja artystyczna właściciela stoiska zasługuje na pochwałę. Na fotografiach widnieją kolejno:
1,2. Zraszacz (Rynek).
3. Pieseł Piwosz, bez Piwożlopka (Rynek).
4, 5. Prezentuś (Rynek).
6. Graffiti przy ul. Więziennej.
7. Tylna część kramu na Jarmarku Bożonarodzeniowym.
Ciąg dalszy nastąpi...
szkoda ,że nie ma Piwożlopka
OdpowiedzUsuń