Z Romualdem Oramusem
Przy wejściu do galerii słyszałam muzykę. A może tylko wydawało mi się, że w moją stronę spływają nuty antyfon, psalmów i hymnów? Obrazy wpisane zostały w kompozycję na wzór czterolinii i nabrały dźwięczności. Tak właśnie nietypowo, bo na czterech liniach, zapisywane były chorały gregoriańskie, do których nawiązuje ekspozycja. Mistyczna melodia, unosząca się nad płótnami, łączy te fragmenty kościelnych wnętrz rozsypane w czasie i przestrzeni.
Romuald Oramus Stanisław Tabisz, Ewa Gołogórska-Kucia, Romuald Oramus
Epoką katedr zdecydowanie pozostaje zachodnioeuropejskie średniowiecze. Dla statusu prawno-kanonicznego wielkość i struktura świątyni nie ma żadnego znaczenia. Symbolem autorytetu biskupa jest tron znajdujący się we wnętrzu i dowolny kościół może być podniesiony do rangi katedry. Artysta skupił się na budowlach z czasów, kiedy to Boga postrzegano jako postać groźną, niedostępną i niezrozumiałą dla zwykłego śmiertelnika. Charakterystyczny mrok przełamał jednak radosną grą kolorowych szkiełek z witraży. Ten barwny melanż złagodził również geometrię sklepień i masywnych murów. Polecam obejrzenie wystawy w całości, aby poczuć tą sakralną duchowość, nieuchwytną w wersji cyfrowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz