Nie samą sztuką człowiek żyje. Przyziemność i fizjologia próbują zaanektować każdą moją wolną chwilę. Można nazwać to lenistwem, ale z premedytacją poszukuję wszelakich udogodnień w domowych obowiązkach, aby w minimalnym stopniu ograniczały moją artystyczną duszę. Oczywiście mogłabym zatrudnić do sprzątania osobę, która takowe czynności wykonywać lubi, ale moja prywatna zona wzdryga się na samą myśl o dotykaniu przez obcych. Jednym z takich czasowych złodziei jest pranie, a jeszcze nie wynaleziono pralki z funkcją automatycznego załadunku, rozładunku i rozwieszenia.
Na zaproszenie firmy Streetcom mogłam przetestować najnowsze kapsułki piorące marki Ariel. Używam ich od dawna, ale moja przygoda z nimi zaczęła się zupełnie nietypowo. Jak każda osoba zajmująca się rękodziełem, przechowuję mnóstwo półproduktów biżuteryjnych. Opakowanie, które przypadkowo zobaczyłam na sklepowej półce, wydało mi się do tego po prostu idealne - wygodne zamknięcie wielokrotnego użytku, przezroczyste ścianki pozwalające dojrzeć, co znajduje się w środku, bez konieczności wyjmowania z szafki, możliwość ustawiania pudełeczek na sobie, ich trwałość.
Kapsułki oczywiście należało wykorzystać i błyskawicznie doceniłam ich zalety. Oprócz wygody związanej z samymi zakupami, a więc wyeliminowanie konieczności dźwigania niewygodnego kartonu lub wielkiego worka, okazało się, że ułatwiają także sam proces prania. Nic się nie rozsypuje, nic nie trzeba odmierzać, wystarczy włożyć kapsułkę do pralki, przykryć praniem i włączyć. Nowa formuła, którą testowałam w ostatnich dniach, wydaje się bardziej skondensowana i skuteczniejsza w usuwaniu plam. Moim faworytem został wariant Ariel Touch of Lenor Fresh, odczuwalnie zapewniający dodatkową porcję świeżości.
Ogólnie kapsułkami jestem zachwycona i jedyne, co chciałabym zmienić, to ich opakowanie. Najlepiej byłoby powrócić do poprzedniej, przezroczystej wersji. Jeśli jednak byłoby to kłopotliwe dla producenta, optowałabym przynajmniej za zróżnicowaniem pudełek - dla każdego rodzaju inny kolor opakowania. Bez wczytania się w etykietę, trudno rozróżnić, czy wewnątrz znajdują się kapsułki do prania białego, czy do kolorowego. Również w aspekcie ochrony środowiska, możliwości dalszego wykorzystania pustych pojemników na własne potrzeby wydają się szczególnie cenne, nie tylko dla rękodzielników. Można przechowywać w nich przecież śrubki i gwoździe w garażu albo na przykład spinacze i inne drobiazgi biurowe w mieszkaniu.
Ciekawa jestem Waszych osobistych opinii i doświadczeń związanych ze stosowaniem takich kapsułek i chętnie przekażę je do firmy, która realizuje najnowszą kampanię marketingową marki Ariel. Z przyjemnością odpowiem też na pytania, gdyż zostałam uzbrojona w odpowiedni zestaw materiałów informacyjnych.
nie wiem, ja używam plynu do prania
OdpowiedzUsuńKapsułki to właśnie skondensowany płyn podzielony na gotowe porcje ;)
Usuńteż byłabym za przezroczystymi pojemnikami z różnokolorowymi etykietami... byłyby chętniej kupowane dla dwufunkcjonalności ;) jestem alergikiem i proszek Ariel mnie uczula więc mam lęki przed kapsułkami... są specjalne dla alergików? może dla dzieci? albo innych wrażliwców?
OdpowiedzUsuń