Drzewko wymodelowałam z gipsu na bazie plastikowej butelki oraz rolek po papierowych ręcznikach i papierze toaletowym. Długo nie miałam pomysłu na ptaszka. Właściwie w ostatniej chwili postanowiłam wykorzystać własny tutorial i wypleść go z papierowej wikliny. Moje zadowolenie z siebie trwało bardzo krótko. Gotową pracę musiałam dostarczyć do Muzeum Historycznego. Nagle w samochodzie ptaszek zerwał się z uwięzi i zaczął latać jak oszalały we wszystkich możliwych kierunkach. Udało mi się go w końcu złapać, jednak wcześniej zdążył złamać jedną gałązkę. Podkleiłam, ale, nawet kiedy magiczny klej stanie się przezroczysty, złamanie będzie widoczne. I tym sposobem ptaszek zaprzepaścił moje szanse w tegorocznym konkursie na drzewko emausowe.
fajniutki :)
OdpowiedzUsuńMa pewnie ADHD :), ale uważam że jest świetny.
OdpowiedzUsuń