Ciągle o czymś zapominam. Dodzwonienie się do mnie graniczy z cudem, bo regularnie wychodzę z domu bez komórki albo nie włączam dźwięku po zajęciach. Uciekają przede mną magiczne momenty, bo cóż z tego, że mam przy sobie aparat fotograficzny, skoro karta SD utkwiła w komputerze. Potrzebne dokumenty notorycznie ukrywają się w niewłaściwej torebce. Brakuje mi trąby, żeby zawiązywać sobie przypominające supełki.
Metodą na roztargnienie mogą być koraliki na breloczku. Oczywiście, pod warunkiem, że wezmę go ze sobą. Wyplotłam dwa warkoczyki z czterech sznurków w ramach zadania domowego w makramowej szkole u Joasi. Zdążyłam w ostatniej chwili, ale nie wynika to z mojego zapominalstwa, tylko z braku czasu.
Takie breloczki zawsze się przydają, a i zadanie odrpbione, bo przecież warkoczyki są i to poczwórne:) a właściwie poósme, bo przecież razy dwa;)
OdpowiedzUsuńTeraz będziesz miała na czym wiązać supełki;)
Ale wcale nie na ostatnią chwilę, bo jeszcze żabcia pracuje do 10:)
Pozdrawiam serdecznie i zyczę odpoczynku, bo pewnie to jest przyczyna tego roztargnienia.
Moniu nieźle się zakręciłaś i w jakich ładnych kolorach. Pozdrawiam serdecznie i powodzenia :-)
OdpowiedzUsuń