Makramowe kwietniki wiszą bardzo daleko od mojego stylu. Nawet nie mam w domu karłowatych roślinek i musiałam pożyczyć do zdjęcia. Moje osobiste kwiatki potrzebowałyby liny cumowniczej do zawieszenia.
Operowałam węzłem prostym. Obwód spleciony jest ściśle, natomiast przy pajęczynie wprowadziłam odstępy i zamianę sznurków. Znacznie lepiej taka siatka wyglądałaby z koralikami na "skrzyżowaniach", ale wciąż jestem technicznie ograniczona. Kwietnik oczekuje na zaliczenie u Pani Profesor Joasi.
Moniu jeszcze masz lokatorów -myślałam, że spakowałaś już ich do pudełek. Oj dobroduszności ;-). Ale nawet jak na takie ograniczenie to ze sznureczkiem szalejesz i znów mnie zaskoczyłaś bo w tej doniczce myślałam, że to Twój kwiatek. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńI wyszło Ci całkiem ,całkiem :)
OdpowiedzUsuńA kwiatek wygląda w tym rewelacyjnie :)
Moniko, a co ja mam do gadania z zaliczaniem ;) praca zrobiona i funkcjonuje:) Podoba mi się takie inne podejście do kwietnika, bo chyba robiłaś od dołu i to że sznurki wiodące trzymają kwietnik, a pozostałe luźno otulają doniczkę - bardzo kreatywnie:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tematem nie trafiłam w wasze gusta i potrzeby, no ale tu chodzi o umiejętności i zmierzenie sie z tematem:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Jestem pełna uznania. Twój kwietnik jest rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńMakramy są wspaniałe. Ja jednak nie jestem jeszcze na tym etapie zaawansowania manualnego :) Dlatego zadowalam się póki co kwietnikami wiszącymi. Świetnie sprawdzi się przy ich wykonaniu lina jutowa, a że niewiele kosztuje to tym bardziej warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuń