Fot. Robert Polański
Jedną z moich nagród w bardzo mokrej letniej zabawie był bon na przejażdżkę rowerkiem wodnym po Bagrach. Ciepły i słoneczny dzień, nietypowy dla tej pory roku, pozwolił na skorzystanie z tej atrakcji. Mój chytry plan przewidywał bezkrwawe polowanie na wodne ptactwo: perkozy, łyski, kaczki. Pojazd jednak wydawał z siebie dźwięk przypominający jęki wyżymanego kota, więc potencjalne ofiary odpływały w popłochu lub ukrywały się w przybrzeżnych zaroślach. Na środku jeziora nie było ani jednej gałęzi, żebyśmy się mogli zamaskować i poudawać niewinny krzaczek. Wpłynięcie w sitowie groziło z kolei naszym zaplątaniem się albo nawet wywrotką. Na szczęście zachód słońca nie zwracał uwagi na dziwne rzępolenie i pięknie pozował do zdjęć.
Piekne zdjecia
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć, że Bagry są w środku miasta ;)
Usuń