Z Jarosławem Rodyczem i jego córką Ellą
Fot. Maciek Jerzmanowski
Punkt wyjściowy stanowiły płonące plenerowe drewniane instalacje, które Michael Wickerson stworzył w miejscu swojego zamieszkania, w amerykańskim stanie Kansas. Zjawiskowe fotogramy, dokumentujące te ogniste formy oraz artystycznie zaaranżowaną przez rzeźbiarza przestrzeń, wykonał Jarosław Rodycz. Piotr Lutyński uzupełnił ekspozycję o własną wizję interpretacji kosmosu. W projekcie uczestniczył również Erik Meulenbelt. Niestety, nie wszyscy autorzy mogli przybyć do Polski na wernisaż wystawy.
Piotr Lutyński, Jarosław Rodycz z córką
Największe wrażenie zrobiły na mnie właśnie te fotogramy, niosące ze sobą baśniowość, fantastykę, nierealność, magię, przypominające filmową scenerię. Oryginalnie są one o wiele większe, ale do Krakowa dotarł ich zapis cyfrowy i tutaj na miejscu zostały wydrukowane w mniejszym formacie. Nie zabrakło twórczych abstrakcji Piotra Lutyńskiego, jak np. poroże oplatające kulę ziemską, które autor nazwał "Okiem jelenia". Na wystawie obejrzeć można też prostsze, o wiele bardziej symboliczne prace. Stali bywalcy Otwartej Pracowni bez trudu dostrzegli ślady poprzedniego projektu, zrealizowanego w tym miejscu przez Waldemara Rudyka. Pocięte drewno z jego obiektów zostało zagospodarowane jako tło do prezentacji nowych prac, a przed galerią zapłonął ogień, namiastka amerykańskiej żywiołowości.
Podczas wernisażu posłuchać można było muzyki w wykonaniu zespołu Rdzeń, projektu Piotra Lutyńskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz