Ta płyta bardzo długo czekała na moją prywatną premierową projekcję. Do zakupu skusiło mnie nazwisko reżysera - Jean-Pierre'a Jeuneta, a więc twórcy mojej ukochanej "Amelii". I w końcu nadarzyła się sobota, którą nieprzerwanie kisiła szarobura aura, jakby szósta rano zawiesiła się w czasoprzestrzeni. Potrzeba zresetowania tej ponurej rzeczywistości usadowiła mnie przed ekranem telewizora.
I tym oto sposobem zapadłam się w baśniowy klimat opowieści o Bazylu. Retrospekcja ukazuje, jak w brutalny sposób małemu chłopcu odebrane zostało szczęśliwe dzieciństwo. Jego ojciec zginął podczas rozbrajania miny przeciwpiechotnej, matka nie udźwignęła tego ciężaru i została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym, a on sam trafił do sierocińca prowadzonego przez surowe i okrutne zakonnice. Spotykamy go ponownie jako dorosłego mężczyznę, by chwilę później stać się świadkiem przypadkowego postrzału, który rujnuje jego spokojne, poukładane życie.
Spodziewałam się większych zaburzeń percepcji u głównego bohatera. A jednak, mimo poważnego urazu głowy i tytułowej kuli ukrytej gdzieś w czaszce, zaskakuje on sprytem i logiką podejmowanych działań. Z bezdomności tworzy swoisty performance. Błyskawicznie aklimatyzuje się w swoistym zamku wybudowanym na złomowisku przez niewielką grupkę ekscentrycznych wyrzutków społecznych. Wspólnie knują intrygę mającą na celu zemstę na wyzutych z uczuć producentach broni. Osoby pojawiające się na ekranie prezentują wyjątkowo bogate wnętrza i wyraziste charaktery. Wszyscy aktorzy spisali się medalowo, szczególnie ci odtwarzający postaci kloszardów zachwycają naturalnością, a ich filmowe fantazje i dziwactwa pasują do nich idealnie jak szyte na miarę garnitury.
Mocną stroną tego filmu są zdjęcia, często balansujące na granicy sepii, tajemnicze, nastrojowe, igrające ze światłem, współgrające z muzyką. Nawet złomowisko, na którym mieszkają bohaterowie, wydaje się ciepłe, przytulne, wręcz zaprasza w swoje czeluści. A ja zapraszam do skosztowania sporej porcji absurdu, surrealizmu i humoru, pięknie opakowanej i przyrządzonej ze smakiem.
Informacje dla zainteresowanych:
reżyseria - Jean-Pierre Jeunet
scenariusz - Jean-Pierre Jeunet, Guillaume Laurant
w roli głównej - Dany Boon
produkcja - Francja, 2008
Źródło: http://www.filmweb.pl
Aktor roli głównej jast genialny!
OdpowiedzUsuńNie mój typ jako facet (chociaż ładnie ogolony), ale aktorsko jak najbardziej mi się podoba ;)
UsuńDzień Dobry Moniu Fioletowa! Serdecznie dziękuję za udział w mojej strzępkowo-okruchowej zabawie. Życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńA chcę zaprotestować stanowczo pogłoskom jakobym jadała mięso! :-) Napisałaś u mnie, że koty też lubisz, ale mięsa nie jadasz. A skąd wniosek w ogóle, że ja jadam? Bo flaczki sojowe:-)? Nie zjadam czegoś co ma duszę i uczucia. Choć w duszę ... nie wiem czy wierzę, ale na pewno w uczucia:-) Oczywiście nieco sobie tu żartuję, w sensie - nie krzyczę, żeby nie było:-)
Muszę pooglądać sobie co tu u Ciebie słychać i w jakim kolorze:-)Zapowiada się przeciekawie:-)
A z Dany Boon'em bardzo przyjemna komedia "Jeszcze dalej niż północ", cudnie się upija i w tym stanie jeszcze cudniej, niż cudnie jeździ na rowerze, a i "szimuje" nieźle:-) I jeszcze "Nic do oclenia" bodajże, też pyszne. Na wieczorne smuteczki chwilowe jak znalazł:-)Podejrzewam, że na pewno znasz.
Pozdrawiam ciepło i udaję się dalej na przeszpiegi:-)
Kulinarnie najbardziej lubię chwasty. A we wstawce o kotach chodziło mi, że lubię poza talerzem ;) Filmów przede mną mnogość, pod kurzem na półkach ustawił się ogonek, jakby coś za darmo rozdawali. Ale sukcesywnie będę oglądać i każdemu przyznam własne gwiazdki ;) Buziaki ;)
UsuńAaa... a ten czarny kotto u góry boski:-) Ten ruch wąsami, i boczki mu się ruszają przy oddychaniu. Sprytne:-)
OdpowiedzUsuńMoja Bratanica powiększa go sobie i się z nim bawi myszką ;)
Usuńbardzo ciekawy film!! Ja dość rzadko cokolwiek oglądam bo przeważnie jestem zajęta moim lepieniem ;) Pisałaś u mnie ze sama chciałabyś kiedyś ulepić maluszka :) Spróbuj zachęcam a gdybyś potrzebowała rady to z przyjemnoscia jej udzielę :) pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńChętnie skorzystam z Twojego doświadczenia, choć trudno powiedzieć, kiedy ;) Całuski ślę zabiegane ;)
Usuń