Taniec... Ta strefa rozrywki zawsze pozostawała dla mnie zamknięta. W końcu nie można być geniuszem w każdej dziedzinie. Mój poziom muzykalności ogranicza się do rozróżniania ciszy od melodii, ale już wyłapywanie poszczególnych dźwięków zdecydowanie mnie przerasta. Z twardego drewna wyciosane ciało nie panuje nad koordynacją ruchową i jedynie ręce pozostają giętkie, tworzeniem wciąż nienasycone. Antytanecznie tłumaczy mnie też ostatnia kontuzja. Co prawda, w poniedziałek pozbyłam się gipsu, ale medyk zalecił jeszcze kilkutygodniowe unikanie wszelkiego typu harców.
Zadanie scedowałam na Julcię, siedmioletni żywioł energetyczny. Dziecię z zapałem przedstawiało swoim Rodzicom kolejne układy choreograficzne. A ja w ramach zapłaty uplotłam serduszkowy naszyjnik w Julciowym kolorze.
o widzisz przypomniałaś mi ze to dzisiaj zdajemy raporty :)
OdpowiedzUsuńno a co do wyzwania sprytnie wybrnęłaś ;)
Są dwie szkoły: albo wszystko robi się samemu w przekonaniu, że nikt inny lepiej od nas danego zadania nie wykona, albo przekazuje się po prostu tym, którzy w danej dziedzinie naprawdę są lepsi ;)
Usuńhehe sprytnie to wymyśliłas:)
OdpowiedzUsuńDziewczyny mamy po za sobą 3 zadania [nie zle nam idzie] pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej jest pretekst do systematyczności ;)
UsuńWybrnęłaś super!!! jak wydobrzejesz masz zalecenie sprobować się pokołysać :)ale się cieszę, że mogę Was poznawać, tak po kawalątku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za udział w mojej zabawie;)
OdpowiedzUsuń