Leżę w łóżku przykuta gipsem. Swoim zwyczajem dostrzegam wyłącznie blaski zaistniałej sytuacji. Dobrze, że noga, a nie ręka, bo ręce do szczęścia o wiele bardziej mi są potrzebne. Czuję się zwolniona z odśnieżania podwórka, co przecież uważam za jedno z najmniej przyjemnych zajęć. Mam internet, więc wcale nie odczuwam potrzeby wychodzenia z domu. Szperam po niesamowitych zasobach sieci, na śmierć zagaduję moich przyjaciół na gg i FB, dla których w normalnych okolicznościach przyrody nie miałabym tak wiele czasu. Ogarnia mnie błogość, spokój i zadowolenie z chwilowego zwolnienia z szalonego pędu przez życie. Głaskam koty, które leżą przy mnie, choć przecież wcale nie muszą. Ich mruczące towarzystwo zapewnia mi pełną satysfakcję.
Lubię wyzwania. Przyczaiłam się, żeby złapać numerek u Srebrnolistki. I udało się - trafiłam w dwudziestotysięczne odwiedziny! Dziękuję za świetną zabawę ;) Radość tym większa, że przy moim roztrzepaniu i antymatematycznym podejściu do życia nie jest łatwo opanować świat cyferek. Owszem, jestem inżynierem, ale wszystkich przedmiotów ścisłych uczyłam się pamięciowo jak wierszy albo w formie skojarzeń mnemotechnicznych. Koronnym dowodem, że zupełnie nie zrozumiałam zasad grawitacji jest przecież gips na mojej prawej nodze...
Mruczenie kotów przyspiesza zrastanie się złamanych kości :) - i to dowiedziono naukowo :)
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia życzę :)
Gratuluję i dziękuję za udział w zabawie :) zapraszam tez na wyzwanie.
To ja dziękuję - polowanie na numerek było prawdziwą przyjemnością i dostarczyło adrenalinki, jak na prawdziwym safari ;)
OdpowiedzUsuń