W dniu 7 września 2013 r. ulica Włodzimierza Tetmajera po raz jedenasty fetowała mieszkańców Krakowa. Z dziwnych i niezrozumiałych dla mnie powodów Bronowice podlegają kulturalnemu ostracyzmowi ze strony krakowskich władz, więc każda taka inicjatywa stanowi ewenement w naszej dzielnicy. Młodopolskie tradycje uhonorowane zostały w "Rydlówce", skromnym i jedynym muzeum na tym terenie. Murem milczenia natomiast odgrodzona została historia galicyjska, a dostępu do pięknego fortu austriackiego, unikalnego zabytku w skali światowej, bronią prywatne interesy jednego z radnych. Głos sprzeciwu mieszkańców, połączonych w akcji Zielone Bronowice, niestety jest przez Magistrat ignorowany.
Ubrałam sukienkę w pawie piórka, tak charakterystyczne dla małopolskiej obyczajowości. Szczerze mówiąc, planowałam jedynie króciutką relację ze świątecznego festynu. A jednak niesamowita atmosfera tej imprezy wchłonęła mnie na ponad pięć godzin. Towarzyszyła nam przepiękna pogoda, program po brzegi wypełniony był rozmaitymi atrakcjami, a wszędzie spotkać można było uśmiechnięte twarze. Na chwilę w monidle zamieniłam się w dziewiętnastowieczną ziemiankę.
Przy ul. Tetmajera zachowało się do dnia dzisiejszego kilka budynków sprzed ponad stu lat. Kapliczkę ufundował Jakób Susuł w 1867 roku (pisownia oryginalna z pamiątkowej tablicy). Największą sławę zyskały natomiast dwa tutejsze dworki, "Rydlówka" oraz "Tetmajerówka". W tym pierwszym, uwiecznionym przez Stanisława Wyspiańskiego na kartach dramatu "Wesele", mieści się obecnie Muzeum Młodej Polski. Po muzealnych izbach w barwnych opowieściach oprowadziła nas Dorota Koczor. Dom zbudowany został przez Włodzimierza Tetmajera w 1864 r., a sześć lat później uroczystości zaślubin Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną stały się inspiracją dla jednego z najważniejszych dzieł młodopolskiej literatury.
Od dłuższego czasu z "Rydlówką" współpracuje Żywa Pracownia, organizując warsztaty tradycyjnego rzemiosła. Podczas ulicznego święta, w dworskim ogrodzie Magdalena Żyłka i Małgorzata Warchoł zdradzały sekrety, jak wykonać szmacianą lalkę, oczywiście przyodzianą w krakowski strój.
Na festyn tłumnie przybywały całe rodziny. Spotkałam też moje urocze sąsiadeczki - Madzię i Hanię. Wymalowana na ich buziach radość jest chyba najlepszą recenzją dla tego wydarzenia.
Lajkonik rozdawał buławą kuksańce szczęścia. Na scenie pojawił się dziennikarz i publicysta Leszek Mazan, autor licznych książek o Krakowie. W prywatnej rozmowie odebrałam go jako bardzo ciepłego i serdecznego człowieka.
Tradycyjne ludowe pieśni zaprezentowała Krakowska Grupa Folklorystyczna z Mydlnik. Ich skoczne rytmy porwały nawet niektórych gości do tańca. Kapela w obecnym składzie, w dużej mierze rodzinnie powiązana, powstała w 2005 r., ale jej członkowie już wcześniej realizowali się w podobnym repertuarze.
Na tle swobodnie odzianych uczestników festynu wyróżniała się pewna zjawiskowa para. Właśnie ona wywarła na mnie największe wrażenie, niczym kadr wycięty z klasyki czarno-białych filmów i przypadkowo wklejony we współczesność. Ten dyskretny urok elegancji stanowił znakomitą oprawę dla recytacji mało znanej poezji Włodzimierza Tetmajera. Prawdziwa dama z klasą, Alicja Kondraciuk i równie dystyngowany Edward W. Jankowski przenieśli nas z parkingowej tymczasowości na deski klasycznego teatru. Aż trudno uwierzyć, że można tak zaczarować publiczność swoim głosem.
Na scenie, w srebrnej sukience, swoje piosenki zaśpiewała Barbara Szwed. Wspomnieniami z odtwarzania w "Weselu" roli Panny Młodej i Racheli podzieliła się Anna Lutosławska. Koncertów i występów odbyło się oczywiście o wiele więcej, ale ja zniknęłam, jak słońce za horyzontem, gdyż pawie piórka nie grzeją dostatecznie podczas jesiennego wieczoru.
Świetna relacja. Można poczuć atmosferę miejsca:)
OdpowiedzUsuńAtmosfera była naprawdę niezwykła ;)
UsuńRozmowa z Leszkiem Mazanem??????? ZAZDROSZCZĘ BARDZO! Bardzo, bardzo go lubię. Za piękną polszczyznę, za ogromną wiedzę i za uwielbienie Krakowa. I za uwielbienie Wojaka Szwejka także oraz CK Krakowa:-)
OdpowiedzUsuńMogłabyś być dziewiętnastowieczną (a przy tym i dziewiętnastoletnią!) ziemianką:-) Już widzę, jak liczysz kopy jaj w spiżarni, wydajesz polecenia dla kuchni, a wieczorami podczytujesz sobie powieści dla panien dobrze wychowanych i niewinnych:-)
Dzięki za pełną pasji, jak to u Ciebie, i ciekawych zdjęć, relację:-)
Nie wiem, jak poradziłabym sobie bez Internetu ;)
Usuńpozdrawiam i dziękuję za udział w Candy:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i ślę buziaki ;)
Usuńsympatyczne fotografie, nie ma to jak dobrze spędzony czas :)
OdpowiedzUsuńNawet nie spodziewałam się, że wciągnie mnie tego typu impreza ;)
Usuń