Napoleon leniwie kontemplował czerwcowe słońce, gdy nagle zaskrzypiała furtka. Na podwórko wpadła rozmerdana torpeda. W konwaliach obudziło się samo zło.
Odwaga nigdy nie była mocną stroną mojego kota. Instynkty myśliwskie budziły w nim jedynie istoty co najmniej dziesięć razy mniejsze od niego. Słynął jako osiedlowy pogromca myszy. Przyjazne stosunki sąsiedzkie utrzymywał tylko z Kasią z Albanii. Przed innymi kotami, zwłaszcza przed czterema agresorami z Wietnamu i przed afrykańskimi dzikusami, salwował się ucieczką. Ku naszemu zaskoczeniu stanął na placu boju i zaczął wydawać groźne okrzyki.
A potem nastąpił atak. Koteczek pogonił pieseczka. Kindred uciekła z piskiem opon i ukryła się wśród tuj. Mitsu podejrzewa, że chyba ktoś mi podmienił kota.
😆
OdpowiedzUsuń