Do tej pracy podchodziłam trzykrotnie. Śliski sznurek nie sprawdził się w warunkach polowych. Węzełki same rozsupływały się na każdej drogowej nierówności. Pokombinowałam i zastąpiłam element wiodący sznurkiem woskowanym. Znacznie ułatwiło to wyplatanie, ale na finiszu szkielet wewnętrzny bezczelnie pękł, a misterna konstrukcja dosłownie się rozsypała. W wersji ostatecznej zmieniłam rodzaj wiązania na węzły żebrowe i udało się dobrnąć do końca.
Zabarwienie mojego motylkowego breloczka podpowiedziała Majalena. Użyłam sznurków w dwóch odcieniach fioletu, jasno- i ciemnoszarego oraz szałwii. Paletę uzupełniłam srebrnym kółeczkiem. Motylka w pełnym rynsztunku kolorystycznym zgłaszam do wrześniowej edycji zabawy.
No i proszę bardzo jak pięknie się wszczeliłaś w kolorystykę. Idealnie! Dziękuję za udział w zabawie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpodziwiam twoje motylki:)
OdpowiedzUsuńJaki piekny :)
OdpowiedzUsuńfantastyczny pomysł na breloczek. Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo ciekawie ale kolorki mi nie podeszły.
OdpowiedzUsuń