Wyprawę na Turbacz szczegółowo planowaliśmy jeszcze w styczniu, ale ambitne plany mają tendencję do rozsypywania się. Dopiero w lutym nastąpił spontaniczny zryw. Ruszyliśmy z Olą i Piotrkiem w stronę Gorców. Przedzieraliśmy się przez ośnieżone zbocza od Koninek.
Uwielbiam dzikość i doskonałość przyrody. Brakuje mi słów, aby to piękno opisać. Pozostawię Was więc z historią zapisaną w obrazach: świat widziany przez moje fioletowe okulary, wąskie, leśne ścieżki i rozległe polany, taniec świateł na białym parkiecie, śnieżne rzeźby tworzone przez naturę... Czy widzicie kangura? Pływaka płynącego kraulem? Zadumanego człowieka na ławce? Kotka? Psią rodzinkę? Wilka goniącego owieczkę? A może tylko poniosła mnie wyobraźnia ogrzana w słońca promieniach i upojona kryształowym powietrzem? Na szczycie czekała na nas wspaniała nagroda: zjawiskowa panorama Pienin i Tatr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz