Zdarzają mi się raje na Ziemi. Zazwyczaj to zachwycający brak ludzi na krawędzi górskich szlaków, w lasach, na polach, nad morzem, rzeką lub jeziorem. Czasami jednak uwodzi mnie sztuka stworzona ręką człowieka. Mogłabym godzinami czytać obrazy zgromadzone w Galerii Uffizi. Bogactwo symboliki wciąga w tajemny świat, tłum turystów rozmywa się gdzieś w tle, przenoszę się w inny wymiar. Prawdziwa uczta dla duszy, bez zbędnych słów.
Kalendarium
* Od 5 do 30 września 2017 r. - piesza pielgrzymka do Santiago de Compostela
* bezterminowo: Akcja społeczna Zielone Bronowice
sobota, 28 września 2019
piątek, 27 września 2019
Kolebka renesansu
Florencja powitała nas muzyką i kolorami. Nie wiem, czy błądzę w labiryncie przypadków, czy może to kolejny dowód, że jestem dzieckiem szczęścia. Bandierai degli Uffizi, "Sbandieratori Ufficiali di Firenze", czyli grupa rekonstrukcyjna oficjalnie reprezentująca miasto, na zmianę warty przy wejściu do Palazzo Vecchio zaprasza sporadycznie, najwyżej w jedną niedzielę miesiąca, w dodatku z klauzulą bezdeszczowej pogody. Chmury wisiały złowieszczo, ale litościwie wstrzymały atak do późnego popołudnia i pozwoliły nam podziwiać stroje, herby oraz insygnia charakterystyczne dla Republiki Florenckiej w XVI wieku. Pokaz był bajeczny. Poczucia humoru i pomysłowości Florentczykom na pewno nie brakuje. Na liście lokalnych wynalazków można znaleźć okulary i fortepian. Tutaj debiutowała opera. Florenem, złotą monetą bitą od 1525 r., posługiwano się w Europie, podobnie jak obecnie euro. Szczególnie urzekły mnie okienka do sprzedawania wina bezpośrednio z pałacowych piwniczek, takie jak widoczna na zdjęciu Buchetta di Palazzo Antinori.
W moim subiektywnym rankingu cudów architektury na pierwszej pozycji uplasowały się ex aequo dwie budowle. Łukowy most Ponte Vecchio nad rzeką Arno uwodzi maleńkimi domkami, przyklejonymi nieco chaotycznie i wspartymi drewnianymi masztami. Początkowo działały tutaj sklepy cechu rzeźników, przeniesionych z ulic Florencji z pobudek, delikatnie mówiąc, estetycznych i higienicznych. Pod koniec XVI wieku miejsce targu mięsno-rybnego zajęły warsztaty jubilerów i złotników. Równie zachwycająca jest katedra Santa Maria del Fiore. Charakterystyczna ceglana kopuła, którą zaprojektował Filippo Brunelleschi, waży 37000 ton i wbrew sceptykom oraz prawom grawitacji wyjątkowo spokojnie przygląda się rozwojowi miasta od 1436 r.
Etykiety:
Daleko od domu,
Fotografia,
Historia sztuki,
Sztuka
wtorek, 24 września 2019
Granaty, krowy i czaple
Właściwie powinnam degustować wino, ale oddaliłam się angielskim krokiem. Lampka wina pasuje mi wieczorową porą, podczas kontemplacji dzieł sztuki na wernisażu albo w znacznie bardziej romantycznej i kameralnej scenerii. Wolałam zachwycać się przyrodą, oddychać oliwkowym powietrzem i obserwować codzienność rogacizny. Nad moją głową pękały granaty, kusząc słodyczą swoich nasion. Krowy hodowane w winnicy należą do rasy Bianca Modenese, zwanej alternatywnie Bianca Valpadana. Przepiękny przykład symbiozy dają ptaki, towarzyszące pasącemu się bydłu. Czapla złotawa (Bubulcus ibis) poza okresem lęgowym jest cała biała. W szacie godowej wierzch głowy, pierś i grzbiet przybierają pomarańczowe zabarwienie, a dziób i nogi stają się czerwonawe.
Etykiety:
Daleko od domu,
Natura
poniedziałek, 23 września 2019
Manhattan po włosku
San Gimignano nazywane jest średniowiecznym Manhattanem lub miastem wież. Ten cud architektoniczny powstał z bardzo przyziemnych pobudek: odwiecznej rywalizacji międzyludzkiej, chęci zaimponowania sąsiadom i pychy. Najstarsza wieża Rognosa została wzniesiona na początku XIII wieku. Na mocy rozporządzenia z 1255 r. zabroniono osobom prywatnym wznosić wyższe od niej budowle, jednak dwie najbogatsze rodziny, Ardinghelli oraz Salvucci, niebawem zbudowały wieże o zbliżonej wielkości, aby udowodnić swoją własną potęgę. Nad miasteczkiem góruje znacznie późniejsza Torre del Podestà, zwana także Torre Grossa, która mierzy 54 metry. Do czasów współczesnych zachowało się 14 wież: Torri degli Ardinghelli, Torre dei Becci, Torre Campatelli, Torre Chigi, Torre dei Cugnanesi, Torre del Diavolo, Torre Ficherelli o Ficarelli, Torre Grossa, Torre di Palazzo Pellari, Torre Pettini, Torre Rognosa oraz Torri dei Salvucci. Dzwonnica przy katedrze (Campanile della Collegiata di San Gimignano) i dom-wieża Pesciolini (Casa-torre Pesciolini) mają nieco inne cechy, więc nie są wliczane do ogólnych statystyk.
W samym miasteczku obecność wież wydaje się niezauważalna. Nie każdy chodzi z nosem w chmurach. Turyści raczej zaglądają do muzeum tortur, które u mnie przegrało ze sklepikiem z lawendą. Prawdziwe piękno kamiennej zabudowy ukazuje się dopiero w pewnej odległości. Chętnie obeszłabym całe wzgórze, na którym leży San Gimignano, aby uchwycić panoramę z różnych perspektyw. Na spacer zabrakło jednak czasu, więc muszę zadowolić się widokiem z jednej z okolicznych winnic, Poza tym, nie znam włoskich zwyczajów i nie wiem, czy można tak sobie bezkarnie biegać z aparatem fotograficznym po prywatnych polach.
Etykiety:
Daleko od domu,
Historia sztuki,
Religie świata,
Sztuka
Subskrybuj:
Posty (Atom)