Nie mam bladego pojęcia, jak nazywa się ten węzeł, ale świetnie nadaje się do wyplatania listków. Przyznaję się bez bicia, że marihuankę skręcałam w warunkach ekstremalnych, głównie w tramwaju, zatem w breloczku zarejestrowało się każde gwałtowne hamowanie i wszyscy rozpychający się pasażerowie. Nie wiem, kiedy znajdę wolną chwilę, aby przysiąść nad robótkami w zaciszu własnego mieszkania.
Mam nadzieję, że Joasia wybaczy mi wszelkie nierówności i zaliczy wykonanie zadania. Pracę zgłaszam do makramowego wyzwania.
Listki bardzo pomysłowe;) Widać uczennica studiująca na indywidualnym toku studiów;)
OdpowiedzUsuńMonia, fajnie, ze znalazłaś inny sposób plecenia listków, będziesz miała łatwiej przy którejś następnej lekcji, bo pewnie taki węzełek sie prędzej czy później pojawi (nie wiem w tej chwili jak on sie nazywa, ale jak pisałam, jestem samoukiem i też sie muszę douczać ;)
I choć inspiracje wskazywały inny sposób wiązania listków, to wprost w wymaganiach nie bylo tego zaznaczonego, więc tym bardziej doceniam samodzielność, również warunki w których były tworzone!
Pozdrawiam serdecznie i życzę by czas ci się trochę rozciągnął ;)
Faktycznie, moja niesubordynacja sięga zenitu ;) Na wytyczne zadania spojrzałam w biegu, nie pomyślałam, żeby się zainspirować podanymi przez Ciebie przykładami, nawet nie miałam czasu przejrzeć kursików, zakodowałam jedynie, że trzeba wykonać listki, więc improwizowałam w terenie ;) Ale miny przypadkowych obserwatorów - bezcenne :P
UsuńMoniu czy Ty śpisz też w tramwaju bo zaczynam puszcza wodzę wyobraźni. A wracając do listków choć idealne nie są to przecież są lekcj
OdpowiedzUsuń