od zmierzchu do świtu byli nierozłączni
w Niej płonęły ognie wewnętrznej radości
od świtu do zmierzchu podążali razem
w Nim płynęła woda sennej łagodności
na wschodzie zrzucała swoją ciemną szatę
On przystawał z boku i patrzył w zachwycie
tańcem wypełniała parkiety niebieskie
a Jej wdzięczne pląsy rozbudzały życie
na zachodzie płaszczem okrywał Jej ciało
chciał mieć Ją dla siebie, nie dzielić się z nikim
Jej obecność zdradzał blask na Jego twarzy
tańczyła dla Niego, już nie dla publiki
i tak wędrowali dookoła świata
rozsypując gwiezdnej miłości okruchy
nie widzieli ludzi zbyt zajęci sobą
sercem rozmawiali w tym milczeniu głuchym
wiatr zmierzwił Im włosy podmuchem zazdrości
wrzucił Ich imiona na Tamizy tonie
ale rzeka we mgle zatopiła sekret
a Oni… poszli dalej po nieboskłonie
Nie wiem co oznacza Sol, ale luna to chyba księżyc. Ten wiersz kojarzy mi się z bardzo przejmującym teledyskiem. Tylko historia opowiedziana w piosence konczy się tragicznie, ta z wiersza wręcz przeciwnie. Oj zrobiło się romantycznie ;-). Pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńSol to słońce, Luna to księżyc. Tekst to wymyślona historia do zdjęcia przedstawiającego dziwaczną parę na londyńskiej ulicy - ona mała, gruba, w zbyt wielkiej czarnej pelerynie, on - wysoki, chudy, w przyciasnych ubraniach ;)
UsuńA to szkoda, że tego zdjęcia nie udało Ci się tu wrzucić. W każdym razie historia fajna!!
OdpowiedzUsuńNie wrzucałam zdjęcia, bo nie jest moje ;) To takie swoiste wyzwanie na interpretację historii uchwyconej na fotografii pary, możecie sami dopisać własną wersję pod zdjęciem: https://www.facebook.com/events/451267481743605/
Usuń