Tego posta nie powinien zobaczyć mój kot. Podczas kiedy Napoleon walczył o swój kawałek podłogi w szkole przetrwania prowadzonej przez rozbrykaną młodzież, ja słuchałam kołysanek mruczanych po irlandzku. U Ani miałam wszystko, co lubię: przyrodę, zamki, rękodzielnicze warsztaty z Oliwią i etatowego kociaka, Tiesona.
Ania, dziękuję raz jeszcze. Tęsknię za Wami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz