Mam w domu nieoszlifowany diament. Opiera się jednak konsekwentnie wszelkim próbom artystycznej obróbki. Czasami zdarza się cud i dziecię zabłądzi do mojego świata rękodzielniczego. Ostatnio na blogu wypatrzyła, że w moim warsztacie pojawiła się masa fimo. Kolorowe kosteczki musiały więc szybko zmienić właściciela. Przedstawiam Wam figurki wykonane przez Mitsu. Nie wiem, dlaczego kot ma czerwoną sierść, gdyż autorka nie zdradziła mi tego sekretu.
Panda również kolorystycznie uciekła od oryginału. Mam uzasadnione podejrzenia, że dziecię moje przesiąknięte jest atmosferą zbliżających się Walentynek.
Rewelacja :)
OdpowiedzUsuńPanda w tych kolorach bardzo do mnie przemawia ;-)
OdpowiedzUsuń