Sobotnie popołudnie 25 maja zarezerwowałam na rodzinny piknik integracyjny zorganizowany w ramach obchodów Dni Bronowic. Niestety, pogoda nie chciała się zintegrować i zniechęcała swoim zimnym spojrzeniem, zawierającym w sobie nieustanną groźbę deszczu. Szczerze mówiąc, gdybym nie umówiła się ze znajomymi, nie chciałoby mi się w ogóle wyjść z domu. Podobnie myśleli inni mieszkańcy dzielnicy, gdyż frekwencja na imprezie nie należała do imponujących. W czasie naszej na miejscu bytności jedynie kilkadziesiąt osób świętowało na stadionie Bronowianki. Peryferyjna lokalizacja obiektu również nie należy do czynników zachęcających.
Wizualnie wydarzenie wyglądało bardzo skromnie. Brakowało wigoru, żywiołowości, pasji, medialnego szumu i wodzireja zapraszającego ludzi do wspólnej zabawy. Teren jest stosunkowo duży, więc poszczególne atrakcje uległy swoistemu rozproszeniu. Część gości skoncentrowała przy na scenie, słuchając koncertów i oglądając występy artystyczne. Martynę i Andrzeja skoczne dźwięki orkiestry porwały do tańca.
Najciekawszą ofertę przygotowano dla dzieci. Jedni mogli wykazać się sprawnością fizyczną, inni - ujawnić zdolności artystyczne. Strażacy zorganizowali konkurs budowy wieży z plastikowych skrzynek, policjanci pozwalali bawić się przyciskami w radiowozach. Najmłodsi szaleli w lunaparku, a nastolatkowie, jak Monika z przyjaciółmi, spokojnie rozmawiali przy stolikach w części gastronomicznej. A jednak czegoś mi zabrakło, gdyż pod pojęciem "integracja" rozumiem wspólnotę, a nie zbieranie się małych, odizolowanych grupek.
Thank you for your invitation ;) Kisses ;)
OdpowiedzUsuń