Globalizacja niesie łatwość wymiany idei i ruchliwość ludzi. Nieodłącznie towarzyszą jej procesy uniformizacyjne i hegemonizujące działania. Naturalną konsekwencją tego zjawiska staje się poszukiwanie źródeł i środków podtrzymujących własną kulturę. Potrzeba akcentowania przywiązania do swoich korzeni przejawia się w odkrywaniu głębszych treści w rodzimym folklorze oraz dążeniu do czynnego uczestnictwa w odbudowie tradycji. Religia dostarcza języka symboli, obrzędów i obyczajów, który odgrywa szczególną rolę w życiu jednostek i społeczeństw, przede wszystkim ze względu na swoją funkcję integracyjną. W zagubieniu i wykorzenieniu nowoczesnego świata szansą na odbudowanie zbiorowego dziedzictwa i odnalezienie własnej tożsamości stają się etniczne mitologie i symbolizmy.
Ludzkość wypełnia puste przestrzenie w swojej przeszłości współczesnymi sobie wyobrażeniami. Brak źródeł pisanych na temat wierzeń starożytnych Słowian stanowi wyzwanie w rekonstrukcji świadectw historii, ale równocześnie niesie ze sobą zagrożenie w postaci publikowania subiektywnych interpretacji, powielania mylnych hipotez, a nawet tworzenia fałszywych artefaktów. Próby uzupełnienia skąpego zasobu wiedzy o naszych antenatach podejmowane są zarówno przez naukowców, jak i fascynatów. Fikcyjne narracje pozwalają odnaleźć wytłumaczenie własnych korzeni i kreować poczucie wspólnoty.
Zabytki i prace graficzne związane z panteonem słowiańskim, których autentyczność została podważona, zaprezentowano w Muzeum Archeologicznym w Krakowie. Otwarciu wystawy, zatytułowanej "Apokryfy Słowiańskie", towarzyszyła sesja naukowa. Z ogromnym zaciekawieniem wysłuchałam wykładu Jacka Górskiego. Nie zdawałam sobie sprawy ze skali, na jaką amatorzy angażują się w rozwiązywanie zagadek przeszłości. Obfita korespondencja domorosłych odkrywców z pracownikami muzeum świadczy o żywym w narodzie zainteresowaniu pogańskimi kultami. Wiele teorii brzmi naprawdę wiarygodnie, chociaż nie znajdują one umocowań w badaniach środowisk akademickich.
Prelekcja przywołała wspomnienie spotkania z ludowym rzeźbiarzem w Dziewinie. Na chwilę przerwał pracę nad ogromnym drewnianym posągiem i pokazał mi efekt swoich wieloletnich badań: mapę świątyń lokowanych w miejscach pogańskich kultów, które układają się w tajemnicze okręgi... Nazwisko artysty uciekło mi z pamięci, więc nie mogłam teraz zapytać, czy on również podzielił się z dyrekcją muzeum swoimi refleksjami. Znalazłam jednak w moim archiwum fotografię tej mapy i może sama dokonam przełomu w badaniach nad starożytnością słowiańską?
Na wystawie "Apokryfy Słowiańskie" obejrzeć można figurki idoli z Prillwitz, zwane bałwankami przylwickimi, odkryte rzekomo w II połowie XVIII wieku. Fałszerstwo przypisuje się złotnikowi z Neubrandenburga, który nazywał się Gideon Nathanael Sponholz. Początkowo zbiór liczył 46 posążków, ale zainteresowanie lokalnych władców sprawiło, że pojawiały się coraz to nowe znaleziska. Idole stały się inspiracją dla badaczy i kronikarzy, a ich wizerunki ilustrowały liczne publikacje historyczne. Archeolodzy zakwestionowali starożytne pochodzenie bożków. W internecie można jednak znaleźć polemikę Winicjusza Kossakowskiego, który jest przekonany, że udało mu się odczytać autentyczne runy słowiańskie.
Kolejnym intrygującym eksponatem są kamienie mikorzyńskie, odkrycie których obwieścił Piotr Droszewski w 1856 roku. Na pierwszym głazie widać antropomorficzną postać trzymającą trójkąt, a inskrypcja wskazuje na boga Prowe. Drugi kamień przedstawia konia, który zdaniem naukowców kwestionujących czas powstania rytów, został skopiowany ze Światowida ze Zbrucza.
Ekspozycję uzupełniają drzeworyty, karty, obrazy i litografie. Wystawa będzie czynna od 30 listopada do 31 grudnia 2018 r.
Na plakacie mowa o „apokryfach”, a obok jeden z naszych najstarszych zabytków, którego autentyczność bezskutecznie acz konsekwentnie próbuje się podważyć od lat (ostatnio np. jacyś Ukraińcy https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1807901275926754&set=oa.980570005303047 ). Serio? Po Muzeum Archeologicznym w Krakowie jednakowoż spodziewałbym się czegoś więcej, chociaż z drugiej strony przez lata w opisie tegoż muzeum pokutowało „bożek” w odniesieniu do głównego bóstwa Słowian Zachodnich. A może to wynik patronatu Konsula Generalnego Niemiec w Krakowie?
OdpowiedzUsuńTak, zauważyłam, że w przypadku idoli z Prillwitz ostro ścierają się dwie narracje. Religia Słowian to wciąż niezbadany temat, ale mam nadzieję, ze czas wielkich odkryć jeszcze przed nami ;)
UsuńNie chodzi o przypadek idoli z Prillwitz. Gdyby to one były na plakacie reklamującym tę wystawę, byłoby to jeszcze zrozumiałe. Niestety do zilustrowania plakatu wystawy użyto idola ze Zbrucza. I to jest przykre, że albo ktoś zwyczajnie nie pomyślał albo co gorsza celowo próbuje podważać autentyczność jednego z naszych najstarszych zabytków.
UsuńPS. Już wiem skąd nasze niezrozumienie. Początkowo plakat wyglądał inaczej https://bialczynski.pl/wp-content/uploads/2018/11/plakat_apokryfy.jpg niż obecnie http://www.ma.krakow.pl/gal/art/573/B1_apokryfy.jpg czyżby ktoś się jednak orientował, że wcześniejsze zestawienie jest niewłaściwe?
OdpowiedzUsuńWystawę odwiedziłam 29 listopada, w czasie sesji naukowej i wernisażu. Na katalogu wystawowym i w programie konferencji umieszczono idola z Prillwitz, stąd moje odniesienie w tekście wyłącznie do tej figury. Nie wiedziałam o istnieniu dwóch wersji plakatów. Zapewne była to pomyłka grafika, bo nie podejrzewam władz muzeum o złe intencje. Chętnie dowiem się więcej na temat słowiańskich zabytków od Państwa, bo dostępne na rynku publikacje nie wyczerpują tego fascynującego tematu.
UsuńW takim razie zapraszamy do nas na grupę. https://www.facebook.com/groups/rodzimowierstwo/
Usuń