Kalendarium

* Od 5 do 30 września 2017 r. - piesza pielgrzymka do Santiago de Compostela
* bezterminowo: Akcja społeczna Zielone Bronowice

czwartek, 3 listopada 2016

Rzeźbienie w dyni

Jedynym przedmiotem w mojej kuchni, który nosi ślady użytkowania, jest czajnik. Mój udział w warsztatach prowadzonym przez szefa kuchni mógłby się wydawać absurdalny, gdyby nie miały wymiaru artystycznego. Carving to sztuka rzeźbienia w owocach i warzywach wywodząca się z Dalekiego Wschodu. Do współudziału w zbrodni wbijania noża w dynię namówiłam Basię i Roberta.

Źródło: Veganic

Kumulacja rozmaitych lokali w dawnej fabryce papierosów przy ul. Dolnych Młynów 10 była strzałem w dziesiątkę. Prawdziwi krakowianie znacznie lepiej odnajdują się w takiej postindustrialnej przestrzeni niż w sztucznie zaimplementowanych formatach centrów handlowych. Powstało swoiste miasto w mieście zrzeszające wiele cennych inicjatyw. Niepokój budzi jedynie tymczasowość takiej formuły, gdyż wszyscy mamy świadomość, że deweloperzy ciągle ostrzą swoje pazury na świetnie zlokalizowaną działkę.

Do rzeźbienia w dyniach zaprosili nas kulinarni czarodzieje z restauracji Veganic. Przeniesienie szablonu za pomocą noża na wielką kulę wcale nie było proste, ale wszyscy sprostali temu zadaniu. Niektórych poniosła fantazja i nadali swoim dyniom nową osobowość. Nasza trójka próbowała wiernie odwzorować rysunek, ale każdy z naszych minionków jest inny. Bob w wersji Roberta posiada na brzuszku kółeczko. Mojemu wyrzeźbiłam literkę "G" na kieszonce ogrodniczek. Basia wycięła w tym miejscu serduszko. 



Szczególnie efektownie nasze dynie zaprezentowały się w ogrodzie. Użycie lampki rowerowej zamiast świeczki sprawiło, że największy, uzbrojony w topór, czerwony minionek został niekwestionowanym przywódcą stada. Nastrojowa dyniowa banda perfekcyjnie wpasowała się w halloweenową dekorację sali warsztatowej.


Jak potoczyły się dalsze losy naszych dyniowych minionków? Mojego podarowałam synkowi Izy. Basia swojego zjadła, poddając go wcześniej torturom w garnku z wrzątkiem i zamieniając w zupę dyniową. Roberta zapomniałam zapytać o przeznaczenie rzeźby. Zabawa była fantastyczna i organizatorom należą się ogromne podziękowania. Poczęstowali nas dyniowymi smakołykami, więc moje zadowolone podniebienie z pewnością niejeden raz przyprowadzi mnie do tej restauracji.

Beata Cora i Gniewosz Kin oraz minionek idealny autorstwa Gniewosza 

   

1 komentarz:

  1. WOW

    suuuuper te dynie wyglądają, a czerwony fakt najbardziej diaboliczny.

    OdpowiedzUsuń