na skutek długo oczekiwanych ruchów tektonicznych
Pan Wu w końcu spadł ze swojego kontynentu
na mój
przytłoczyła Go różnica ciśnień i temperatur
ukryłam Go w liliowej komnacie
przed gradobiciem szarości i sztyletami chłodu
podaję Mu nadzieję przez dziurkę od klucza
czasem muszę gdzieś wyjść
ale szybko wracam do mojego maleńkiego zamku
popatrzeć jak śpi
odprowadzają mnie cyniczne uśmieszki i złośliwe szepty:
"pozdrów swojego wyimaginowanego przyjaciela"
ale ja jestem szczęśliwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz