Z Olgą Ząbroń
Otwarcia wystawy dokonał Konrad Kuźniewski z Katedry Przestrzeni i Barwy ASP. Galeria zajmuje tylko jedno maleńkie pomieszczenie, więc goście wypełnili chodnik przed budynkiem.
Olga podążyła w kierunku abstrakcji. W toczącej się na płótnach grze kształtów i ostrości, w dominacji niedopowiedzeń, dostrzegam wewnętrzny niepokój, w pozornie niewinnych kreskach entalpia i entropia prowadzą ze sobą bitwę. A jednak trudno mi sklasyfikować przesłanie wystawy. Młoda artystka tworzy wokół siebie aurę tajemniczości, niewidzialny mur chroniący intymną sferę jej własnych odczuć i lęków. Zamiast podać gotową instrukcję do odczytania wymalowanych pędzlem treści, zmusza odbiorców do poszukiwania własnych interpretacji. Zdradziła jedynie, że interesuje ją to, co niewidoczne, niejednoznaczne, nieprzedstawialne, a najważniejsza jest dla niej siła i energia obrazu. A zatem zachęcam do chwili refleksji nad obrazami.
Męskie (i pozbawione mojej artystycznej maniery) spojrzenie na sztukę Olgi przedstawił Rafał na swoim blogu. A na zakończenie do wspólnego zdjęcia namówiłam Kalinę, dumną mamę młodej malarki, dbającą podczas wernisażu, aby goście nie zasłabli z pragnienia w ten upalny wieczór.
Masz duszę artystyczną, witam, papa!
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, że sztuka to jest to, co tygryski lubią najbardziej ;)
Usuń