W sobotę 15 czerwca 2013 r., tuż po zachodzie słońca, można było obejrzeć perełki aktorskich popisów w ramach Nocy Teatrów. W siódmej edycji krakowskiego nocnego teatrobrania prezentację swoich topowych przedstawień zapowiedziało ponad 30 instytucji. Wybrałam dla mojej ekipy miejsce mniej znane i zdecydowanie bardziej niszowe, ale rozkręcane z ogromną pasją, którą tak bardzo sobie cenię. Wraz z Ewą, Jagodą oraz Maćkiem wybraliśmy się na teatralny maraton na ul. Praską 52, gdzie mieści się Scena Tęcza.
Pierwszym przedstawieniem tego wieczoru była adaptacja sztuki Aleksandra Fredry pod tytułem "Gwałtu, co się dzieje!" Spektakl zrealizowany przez studencki Teatr Graciarnia wyreżyserował Tomasz Smykalski. Na scenie wystąpili wyłącznie amatorzy - młodzi ludzie studiujący na kierunkach, które z aktorstwem nic wspólnego nie mają: Michał Pastuszczak, Tomasz Katra, Maciej Iljaszewicz, Jakub Kalemba, Joanna Kolasa, Klaudia Urban, Anita Warkiewicz, Bartłomiej Kiraga oraz Maria Buksa. A jednak zagrali tak wiarygodnie, że kiedy zabłąkany turysta chaotycznie poruszał się po teatralnym podeście z papierową torbą na głowie, ciszę przeciął przerażony, piskliwy głosik jednego z najmłodszych widzów: "proszę pana, niech pan uważa, zaraz pan spadnie".
Fabuła pokrótce przedstawia się następująco: wszystkie kobiety w mieście przejmują nagle przywództwo, zmuszając swoich mężów do przebieranek i zajęć typowo niewieścich. Sterroryzowani i poddanie domowej przemocy mężczyźni w sukienkach zaczynają się w tej roli jednak powoli odnajdywać. Zmaskulinizowane kobiety, opętane żądzą władzy, ustanawiają dziwaczny sąd, w którym najpierw należy oskarżonego ukarać, a dopiero potem doszukać się jego ewentualnej winy i uzasadnienia dla wyroku. Niepewne swojej pozycji, na każdym kroku wietrzą podstęp i zagrożenie. Kres groteskowym rządom przynieść może jedynie młodość niesiona na skrzydłach miłości.
Prapremiera tej fredrowskiej komedii miała miejsce w 1832 r., a jednak najważniejsze przesłanie sztuki nic nie straciło ze swojej aktualności. Do władzy nadal najchętniej pchają się osoby, które w zakresie zarządzania okazują się kompletnymi beztalenciami. Przykładów daleko szukać nie trzeba, ostatnie popisy krakowskiego Magistratu (paradoksalnie właśnie do Krakowa Tomek przeniósł akcję sztuki, w oryginale rozgrywającą się w Osieku) w zakresie wydawania pozwoleń na niszczenie terenów zielonych i bezmyślne zalewanie miasta betonem, znakomicie ilustrują morał płynący z tego przedstawienia.
Już sam nie wiem, czy mnie bardziej złamana ręka boli, czy te opuszczone imprezy(?)
OdpowiedzUsuńKuruj rękę, jeszcze wiele imprez przed Tobą ;)
Usuń