Zapewne zauważyliście, że w tym roku rzadko można mnie spotkać w kulturalnych salonach Krakowa. Wyjścia z domu ograniczam do tych obligatoryjnych. Pamiętacie sołtysa z Wąchocka, który na noc zwijał asfalt? Nasz prezydent w swojej megalomanii poszedł znacznie dalej. Pozwijał całe ulice na wiele miesięcy. Wybrał te najbardziej strategiczne. Przeraża mnie miasto, które wygląda, jakby zostało zbombardowane. Trudno nazwać to remontem. Komunikacja publiczna, czule nazywana przez swoich użytkowników bydłobusami, porusza się slalomem bez cienia logiki. Zresztą, nazywanie tego poruszaniem się jest mocnym nadużyciem. W organizacji tras objazdowych zabrakło wizji terenowej. Na wąskich uliczkach osiedlowych do zatrzymania ruchu wystarczy jeden niefrasobliwy kierowca, który w przedszkolu nie nauczył się, jak wypełnić kolorowankę bez wychodzenia poza linię. Równie fatalnie przedstawiają się ciągi piesze. Chaos, fuszerka i eksperymenty na ludziach. Nie zauważyłam, że pod świeżo oddanymi do użytku płytami chodnikowymi zamontowano katapultę. Rozbite kolano powoli się goi, ale moi znajomi przeżyli bardziej spektakularne przygody podczas krakowskiego trekkingu i zostali nagrodzeni gipsowymi skarpetkami. Narodowy obowiązek narzekania został wypełniony, przejdźmy zatem do meritum i zatrzymajmy się przy kilku malarskich wizjach.
Galeria Ufo, do której się wybraliśmy, mieści się przy ul. Krakowskiej 13. W piątkowy wieczór, 9 sierpnia br., otwarto wystawę zbiorową zatytułowaną "Fata Morgana". W przeglądzie twórczości młodego pokolenia artystów widać wyraźny nacisk na abstrakcję i surrealizm. Najdłużej zatrzymaliśmy się przy "Fortepianie" Radima Korosa, chociaż bez podpisu trudno przełożyć rozszalałe i ociekające jaskrawą cieczą klawisze na ich rzeczywisty pierwowzór. Skojarzenia autora są niezwykle trafne. Znakomicie zilustrował ból przeszywający wnętrze instrumentu, wywoływany każdym uderzeniem palców w muzycznej ekstazie. Do refleksji skłaniają również prace Marcina Dymka. W tych niedopowiedzianych kompozycjach organicznych, w nieoczywistych splotach łodyg, liści i pnączy, budzi się tęsknota za naturą. Przełamanie zieleni żółcią i pomarańczem stworzyło dodatkowy, niezamierzony komentarz do aktualnej sytuacji w światowej gospodarce leśnej. Obrazy przypominają o bezsilności wobec pożarów na Syberii, na Wyspach Kanaryjskich i w Amazonii. Planeta umiera na naszych oczach. Niepokój zasiany w naszych podświadomościach potęgowała obecność dziwnych stworów, szczególnie tych na płótnach Grzegorza Bugaja i Ludmiły Woźniczko. Najsłabszym punktem wystawy w naszej ocenie było coś, co przypominało tandetne poduszki ze skaju, wykonane przez Piotra Kolanko. Pomijam je fotorelacyjnym milczeniem.
W projekcie "Fata Morgana" udział wzięli: Grzegorz Bugaj, Maria Ciborowska, Marcin Dymek, Piotr Kolanko, Radim Koros, Krzysztof Mężyk, Maciej Pęcak, Bartłomiej Radosz, Aleksander Sovtysik, Luka Woźniczko i Bartosz Zaskórski. Obrazy można oglądać codziennie w godzinach od 11:00 do 20:00 do 31 sierpnia 2019 r.