Ogrody wciągają. Każdy mieszczuch łaknie zieleni. Praski kompleks ogrodowy to nie tylko dotyk natury, ale także kontakt z historią, mitologią i sztuką. Założenie powstało na renesansowym planie, ale dominuje styl barokowy, choćby w architektonicznych sztuczkach czy w podziale na części za pomocą boskietów, wysokich żywopłotów. Sam Albrecht von Wallenstein był postacią niezwykle kontrowersyjną, ale fantazji odmówić mu nie można. Półotwartą na ogród pałacową salę Terrena, wysoką na dwie kondygnacje, zdobią freski przedstawiające greckich bogów. Większość rzeźb i fontann stworzył Adrian de Vries. Odlane z brązu postaci i stwory odległe są od dyplomatycznej wersji mitologii serwowanej przez Parandowskiego. Dominują sceny przemocy i walki, leje się pot, krew i łzy. Obok woliery, w której mieszkają ogromne sowy, zbudowano dziwaczną konstrukcję imitującą sztuczną grotę. W naciekach dostrzec można węże, żaby i demoniczne twarze.
Kalendarium
* Od 5 do 30 września 2017 r. - piesza pielgrzymka do Santiago de Compostela
* bezterminowo: Akcja społeczna Zielone Bronowice
poniedziałek, 21 sierpnia 2017
niedziela, 20 sierpnia 2017
Kokoszka
W praskim ogrodzie spotkałyśmy również ptactwo wodne. Kokoszka (Gallinula chloropus) funkcjonuje pod nazwami kokoszka wodna, kokoszka zwyczajna lub kurka wodna. Mnie oczywiście najbardziej urzekło czeskie określenie: Slípka zelenonohá. Nogi, z długimi palcami przystosowanymi do chodzenia po wodnej roślinności, rzeczywiście są zielone. Kokoszka charakteryzuje się czerwoną płytką na czole i czerwoną nasadą dzioba, którego koniec jest żółty.
Kokoszkowe dzieci bardziej przypominają potomstwo listonosza niż swoich prawowitych rodzicieli. Młodzież ma znacznie jaśniejsze upierzenie, a na dwukolorowe zabarwienie dzioba musi jeszcze poczekać. Wpis dedykuję Róży i obiecuję więcej ornitologicznych postów w przyszłości.
Etykiety:
Daleko od domu,
Fotografia,
Natura
sobota, 19 sierpnia 2017
Polowanie na ogony
Człowiek naiwny ślepo wierzy we wszystko, co w internetach zobaczy. Kusili bajecznymi zdjęciami, ogony obiecywali, zapewniali, że praskie pawie zawsze chętnie przed gośćmi prezentują się w pełnej krasie. W Ogrodach Wallensteina (Valdštejnska zahrada) natrafiłyśmy na osobniki, które do sieci nie zaglądają. Samce i samice solidarnie ignorowały naszą wizytę. Jeden ptak udawał kwokę wysiadującą jajka. Drugi podszedł dostojnie i nakrzyczał jak przekupka. Trzeci spojrzał z pogardą i na pięcie się odwrócił. Czwarty ukrył się za żywopłotem. Piąty uznał, że właściwie to skrzydła ma najpiękniejsze. Szósty schował się na drzewie. Paw królewski (Pavo cristatus) nazywany jest również zwyczajnym, niebieskim lub indyjskim. Widoczne na zdjęciach albinosy są hodowlaną mutacją gatunku. Ogonów nie będzie. Przyjechałyśmy poza okresem godowym, więc samce zdążyły już je zrzucić. Musimy wrócić wiosną.
Etykiety:
Daleko od domu,
Fotografia,
Natura
czwartek, 17 sierpnia 2017
Wieża telewizyjna
Trzy blondynki wybrały się do Pragi. Brzmi jak początek dowcipu. Owszem, było wesoło, ale do wielkiej księgi humoru się nie kwalifikujemy. Nawet nie udało się nam zabłądzić. Na straży stała wieża telewizyjna, widoczna z każdego niemal punktu miasta. Niczym morska latarnia bezpiecznie prowadziła nas do przystani mieszkalnej. Budziła o poranku i usypiała wieczorową porą. I chociaż niektórzy zarzucają jej szpetotę, dla nas była aniołem stróżem.
Žižkovský vysílač liczy 216 metrów wysokości. Budowę, według projektu architekta Václava Aulického współpracującego z Jiřím Kozákem, rozpoczęto w 1985 roku, a zakończono w 1992. W 2000 roku David Černý przyozdobił nogi wieży rozkosznymi niemowlętami (czyli Miminka).
Fot. Viola Baranowska
Žižkovský vysílač liczy 216 metrów wysokości. Budowę, według projektu architekta Václava Aulického współpracującego z Jiřím Kozákem, rozpoczęto w 1985 roku, a zakończono w 1992. W 2000 roku David Černý przyozdobił nogi wieży rozkosznymi niemowlętami (czyli Miminka).
Etykiety:
Daleko od domu,
Sztuka
środa, 16 sierpnia 2017
Pozdrowienia z Pragi
Do stolicy Czech wybrałam się z moimi cudownymi przyjaciółkami: Violą i Kasią. Chciałabym, aby takie babskie wypady do najpiękniejszych miast europejskich powtarzały się cyklicznie, tworząc nową świecką tradycję... Ale czy dziewczyny wytrzymają ze mną? Pozdrawiam wszystkich cieplutko, fotorelacje niebawem.
Etykiety:
Daleko od domu,
Osobiste
wtorek, 15 sierpnia 2017
Motyl dziękczynny
Mój trzeci motylek z papierowej wikliny również powstał jako prezent. Ma pełnić funkcję dekoracyjną. Upominek przeznaczony był na eksport dla kogoś zupełnie nieznanego. Musiałam improwizować. Jedyną wytyczną były ulubione kolory osoby, której chciałam podziękować za gościnę: zielony oraz niebieski. Jedynie o to zapytałam przed wyjazdem do Pragi.
Pracą chciałabym się pochwalić w prezentowym wyzwaniu u Renatki. Do rękodzieła wrócę pewnie dopiero w październiku, gdy zakończę maraton podróżniczy.
Pracą chciałabym się pochwalić w prezentowym wyzwaniu u Renatki. Do rękodzieła wrócę pewnie dopiero w październiku, gdy zakończę maraton podróżniczy.
Etykiety:
Dekoracje,
Ekosztuka,
Moje prace,
Wiklina,
Wyzwanie
poniedziałek, 14 sierpnia 2017
Motyl optymistyczny
Naukowcy przekonują, że ten kolor nie istnieje, ale dla optymistów i małych dziewczynek świat jest różowy. Motylka wyplotłam z papierowej wikliny.
Etykiety:
Dekoracje,
Ekosztuka,
Moje prace,
Wiklina
niedziela, 13 sierpnia 2017
Rusałka winna
Szukałam pomysłu na oryginalny stojak na butelkę wina. W założeniu powinien być zgodny z koncepcją yin i yang oraz połączyć pierwiastek męski i żeński. Jak się zapewne domyślacie, wybieram się na ślub. Zdecydowałam się na dość masywną podstawę, symbolizującą poczucie bezpieczeństwa, i dodałam motyw motyla, bo przecież w każdym związku potrzeba lekkości i radości. Całość wyplotłam z papierowej wikliny, a zainspirowała mnie jedna z moich rusałek z poprzedniego posta.
Nawiązanie, oczywiście, jest bardzo luźne. Nie kopiowałam wzoru, ograniczając się jedynie do kolorystyki: pomarańczowy, brązowy i biały. Zresztą, moim zdaniem, rusałka osetnik, cechuje się o wiele ciekawszym rysunkiem od spodu skrzydeł. Stojak na wino podrzucam do kolorowej zabawy u Danutki.
Nawiązanie, oczywiście, jest bardzo luźne. Nie kopiowałam wzoru, ograniczając się jedynie do kolorystyki: pomarańczowy, brązowy i biały. Zresztą, moim zdaniem, rusałka osetnik, cechuje się o wiele ciekawszym rysunkiem od spodu skrzydeł. Stojak na wino podrzucam do kolorowej zabawy u Danutki.
Etykiety:
Dekoracje,
Ekosztuka,
Moje prace,
Natura,
Wiklina
Subskrybuj:
Posty (Atom)