nie lubię świąt
czarne myśli
wieszają się na gałęzi
z której opadły najmniejsze nawet nadzieje
puste nakrycie
wywołuje imiona tych
którzy odeszli na zawsze
zamkniętymi drzwiami
majestatycznie wchodzi
procesja cieni z przeszłości
w drobinach kurzu
wirują wyblakłe postaci
których twarzy nie potrafię sobie przypomnieć
zwierciadła ich oczu
pękają uderzone wskazówką zegara
i już nie mogę się w nich przejrzeć
okruchami wspomnień
boleśnie kaleczę
opuszki moich palców
krople krwi
rozpryskują się w powietrzu
i zastygają w nim jak bombki, gwiazdki i sople
czerwone dekoracje
wypełniają całą przestrzeń
i zamykają w klatce bezsilności
nie lubię świąt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz