Kiedy milczę, mówię wierszem.
Zamienia się w słowo pierwsze
To, co kropką było w zdaniu
I w subtelnym wersów tkaniu
Barwna rodzi się opowieść.
Czarnych liter biegnie mrowie
Po metafor białych drogach.
Lekkie pióro, dar od Boga,
W pięciolinię znaki wznosi,
Kręci nimi wokół osi
Literackich drogowskazów.
Rozsypaną garść wyrazów
Łączy w całość klamra z tęczy,
A muzyka w strofach dźwięczy.
Skąd poezja? Ciągle pytasz.
Palce Twoje mocno chwyta,
papier plami... Skąd przychodzi?
Sama nie wiem. Zbędny podziw.
Może Muzy dotyk drżący
Myśli zmienia w potok rwący
I nie mogę słów zatrzymać?
Zapadam się. Tonę w rymach.
Już nic więcej nie napiszę...
Chcę się wtulić w nocną ciszę,
Lecz liryka tańczy w głowie
Nawet po zamknięciu powiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz