Drzewa mojego dzieciństwa to dwie ogromne lipy. Rosły tam zawsze i od początku mojej pamięci były wielkie. Po ostatnich szaleństwach wiatru została jedna. Żywioł złamał konar jak zapałkę. Szczęśliwie przewrócił koronę na ogrodzenie, a nie na budynek. Ucierpiała za to ptasia rodzina, tracąc lokal, który wynajmowała od wielu lat.
Hi, this weekend is fastidious designed for me, since this occasion i am reading this wonderful educational post here at my house.
OdpowiedzUsuń