Szukam Ciebie na krawędziach tak nierównych,
Ostrych, zimnych, jak kamienie nad urwiskiem.
Już nie skleję dwóch serc pieśni w czar melodii.
Płynę sama łez leniwym rozlewiskiem.
Na tej skale dla mnie zamek stawiać chciałeś.
W fundamentach czas odsłania falsyfikat.
Mur z kłamstw pęka, więc nie patrzę już za siebie.
Płynę dalej, a ruiny kontur znika.
Nie przywołuj mnie ze starej fotografii.
Wciąż odbijasz się górami w szkle jeziora.
Twoje słowa, choć już zgasły, tworzą wiry,
A ja płynę... Nie utonę w gry pozorach...
* Oświadczam, że podczas tworzenie ilustracji do wiersza nie ucierpiała żadna fotografia. Podobnie jak słowa, obraz jest tylko iluzją.
Moniuszki piękny wiersz ciekawy przekaz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😀