21 października 2018 r. odbędą się w Polsce wybory samorządowe. Kraków bardzo potrzebuje zmian, ponieważ w ciągu ostatnich lat poziom życia mieszkańców uległ drastycznemu pogorszeniu. Miastem powinni zarządzać pełni empatii wizjonerzy, którzy, z jednej strony, potrafią wskazać właściwe kierunki rozwoju Krakowa, z drugiej natomiast, wykazują wolę wsłuchania się w głos zwykłego mieszkańca i chęć szukania sposobów na zaspokojenie jego potrzeb. W kampaniach wyborczych dominuje nienawiść wobec kontrkandydatów. Zamiast przedstawiać własne pomysły, komitety nawzajem obrzucają się błotem. Dziennikarze szukają taniej sensacji, a poziom ich artykułów i audycji nawet nie wznosi się ponad bruk. Gdzie się podział obiektywizm? Na ile wyceniono dziennikarską uczciwość? Czy naprawdę warto obrażać ludzi, którzy chcą poświęcić swój prywatny czas dla dobra wspólnoty?
Nie tędy droga. Władze Krakowa powinny integrować mieszkańców, a nie dzielić ich. Już na etapie kampanii wyborczych wszystkie działania muszą się koncentrować wokół realnych potrzeb krakowian. Koncepcję rozwoju miasta należy wypracować w dialogu z mieszkańcami. Kraków nie może stać się poletkiem doświadczalnym partii politycznych i, moim zdaniem, idealne władze samorządowe to osoby niezależne, wybrane przez swoich sąsiadów i reprezentujące interesy wyłącznie tych, którzy w Krakowie mieszkają. Ruchy miejskie nie są fanaberią. Powstały w odpowiedzi na arogancję i brak szacunku ze strony władz. Aktywiści najlepiej znają skalę lokalnych problemów i potrafią wypracować dla nich rozwiązanie. Właśnie tacy ludzie powinni zarządzać miastem.
Kultura i Subkultura apelują: przerwijmy tę falę nienawiści. Odnośmy się do siebie z szacunkiem, na który zasługuje każdy człowiek. Łączy nas wspólna przestrzeń i tylko od nas zależy jej przyszły kształt. Zamiast toczyć niepotrzebne wojny, kochajmy się i pomagajmy sobie nawzajem. Szczęśliwe miasto to zadowoleni mieszkańcy.