Kalendarium
* Od 5 do 30 września 2017 r. - piesza pielgrzymka do Santiago de Compostela
* bezterminowo: Akcja społeczna Zielone Bronowice
wtorek, 21 marca 2017
poniedziałek, 20 marca 2017
niedziela, 19 marca 2017
sobota, 18 marca 2017
Chiatura
Powiedzenie "nie lubię poniedziałku" nabiera w Gruzji specyficznego znaczenia. Wszystkie biletowane atrakcje turystyczne są w tym dniu zamknięte. Nawet nasi gospodarze nie mieli pomysłów, co mogliby nam zaproponować. Prowizorycznie sklecona dla nas wycieczka obejmowała klasztor Mghvimevi, miasteczko kolejek linowych - Chiatura, pustelnię na kolumnie Katskhi i... hodowlę gruzińskich owczarków kaukaskich. Przejażdżkę rozklekotanym wagonikiem uważam za bardziej bezpieczną niż konfrontację z psim uzębieniem. Poza tym, jak wiecie, wolę koty.
Chiatura wymiera. Kiedyś była ważnym ośrodkiem przemysłowym i światowym liderem w zakresie wydobycia rud manganu. Największy problem w miasteczku położonym w dolinie pomiędzy stromymi zboczami stanowiła komunikacja. Zbudowano system kolejek linowych, które służyły nie tylko górnikom, ale wszystkim mieszkańcom. Skorodowane wagoniki do dziś pełnią rolę transportu publicznego. Przez kilka minut także nasze życie wisiało na dwóch zardzewiałych śrubach. Właściwie mogłoby się wydawać, że wyjazd na górę pozbawiony był sensu, bo, oprócz krzywej betonowej chatki, świń zażywających błotnej kąpieli i widoku na panoramę szaroburego miasta poprzemysłowego, niczego tam nie było. A jednak ja odnalazłam coś, na co od dawna czekałam: wiosnę.
Chiatura wymiera. Kiedyś była ważnym ośrodkiem przemysłowym i światowym liderem w zakresie wydobycia rud manganu. Największy problem w miasteczku położonym w dolinie pomiędzy stromymi zboczami stanowiła komunikacja. Zbudowano system kolejek linowych, które służyły nie tylko górnikom, ale wszystkim mieszkańcom. Skorodowane wagoniki do dziś pełnią rolę transportu publicznego. Przez kilka minut także nasze życie wisiało na dwóch zardzewiałych śrubach. Właściwie mogłoby się wydawać, że wyjazd na górę pozbawiony był sensu, bo, oprócz krzywej betonowej chatki, świń zażywających błotnej kąpieli i widoku na panoramę szaroburego miasta poprzemysłowego, niczego tam nie było. A jednak ja odnalazłam coś, na co od dawna czekałam: wiosnę.
Etykiety:
Daleko od domu,
Fotografia,
Natura
Subskrybuj:
Posty (Atom)