Na początku była miłość,
Delikatna, pastelowa.
Chciałeś nosić mnie na rękach
I szeptałeś czułe słowa.
Rysowałeś kredą serca
Na każdym mijanym murze
I codziennie na śniadanie
Wręczałeś pąsową różę.
Żółć nas nagle poplamiła,
Kiedy odkryłeś ze smutkiem,
Że głębokie mam dekolty,
A sukienki są za krótkie.
Czerń pokryła wnet pejzaże
Na płótnie naszej sielanki.
Oskarżyłeś mnie o zdradę
I... odszedłeś do kochanki.
Wypaliło się uczucie,
Popiół zasypał wspomnienia.
Otrząsnęłam się z szarości
W kilku mokrych oka mgnieniach.
Zbijam z desek nową ramę.
Tło wypełni jasna zieleń.
Lecz kto trafi na plan pierwszy?
Oblubieniec czy znów jeleń?