poniedziałek, 31 marca 2014

Bardejov

Wstępny plan naszej wyprawy obejmował Słowację. Po wnikliwej analizie map mieliśmy zamiar zrezygnować, gdyż dystans 130 km nie uwzględniał moich możliwości czasowych. Wojtek zasięgnął języka u autochtonów i okazało się, że moim samochodem możemy dojechać do Bardejova leśnym duktem, skracając drogę do 22 km. Tym oto sposobem zdążyłam obejrzeć jedno z najpiękniejszych słowackich miast.



Podstawowa różnica wizualna pomiędzy polską a słowacką częścią Beskidu Niskiego uwidacznia się w stopniu zalesienia wzgórz. Po stronie polskiej drzewostan jest okaleczony, przetrzebiony i zaniedbany. Strona słowacka charakteryzuje się gęstym, zróżnicowanym i wypielęgnowanym zadrzewieniem.

Bardejowskie Stare Miasto zostało w całości w 2000 roku wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Zachwycają świetnie zachowane mury obronne z XIV-XVI wieku, z dwiema bramami, licznymi basztami i barbakanem. Najcenniejszym zabytkiem jest kościół - bazylika mniejsza pod wezwaniem świętego Idziego (Bazilika sv. Egidia) pochodząca z XIV wieku. Ratusz, wybudowany w latach 1505-1511, łączy architektoniczne elementy z późnego gotyku i wczesnego renesansu. Pochyły rynek otaczają gotyckie kamieniczki z widocznymi wpływami renesansowymi.




Pierwotnie na obszarze dzisiejszego Bajdejova istniała słowiańska osada, która do XIII wieku znajdowała się w polskim władaniu, zanim tereny te zostały włączone do Królestwa Węgier. Innym polskim akcentem w historii miasta było zastawienie go w 1412 r. przez węgierskiego króla Zygmunta Luksemburskiego na rzecz szlachcica Alexandra Balickiego. Pożyczka opiewała na kwotę 13000 złotych. Znalazłam też ciekawostkę na temat bardejowskiego ratusza. Jedna z figur na budynku przedstawia chłopca z pupą wypiętą w stronę jednej z kamienic. Według legendy miała to być zemsta rzeźbiarzy za niedotrzymanie przez rajców miejskich finansowych warunków umowy. Zapraszam na spacer po rynku bajkowego miasteczka.






W wolnej chwili na pewno powrócę w te rejony. Z okna samochodu wypatrzyłam ruiny zamku Makovica, a moja krew błękitnieje na widok każdego zamczyska. A jeśli pewnego dnia zamarzy mi się własna hodowla świnek, wiem, skąd wziąć prosiątka z bezpłatnym dowozem.




5 komentarzy:

  1. Czyli podróż udana pod każdym względem- estetycznym i praktycznym. Prosiątka w koncu ważna sprawa:):) Piekne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia, miło było podróżować z Tobą. Pozdrawiam. Anna

    OdpowiedzUsuń
  3. Nice blog here! Also your site loads up fast! What web host are you using?

    Can I get your affiliate link to your host? I wish my site
    loaded up as fast as yours lol

    OdpowiedzUsuń
  4. Thank you for the good writeup. It in fact was a amusement account
    it. Look advanced to far added agreeable from you!
    However, how can we communicate?

    OdpowiedzUsuń