Kalendarium

* Od 5 do 30 września 2017 r. - piesza pielgrzymka do Santiago de Compostela
* bezterminowo: Akcja społeczna Zielone Bronowice

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Wieczór autorski Mariusza Kusiona

Por Fiesta Club, mieszczący się przy ul. Warszawskiej 17, pretenduje do rangi miejsca precyzyjnie szytego na miarę swoich gości. Kojarzy się z muzyką, tańcem i gorącymi południowymi rytmami, ale wychodzi daleko poza ramy pierwotnych skojarzeń. Funkcjonuje tam galeria malarstwa, w ramach której kiedyś sama angażowałam się w organizację wystawy prac Krzysztofa Luli, a w klubowej kawiarni odbywają się rozmaite spotkania tematyczne. Jedną z takich inicjatyw jest, prowadzona przez Małgorzatę Michalską, Szuflandia, a więc cyklicznie aranżowana przestrzeń, w której posłuchać można utworów znanego literata, a przy okazji zaprezentować własne amatorskie zapiski.

W dniu 7 czerwca 2013 r. gościem specjalnym XVII edycji Szuflandii był Mariusz Kusion, publicysta, poeta, absolwent Wydziału Prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mariusz rzeczywiście wygląda na prawnika. Chwilami takiego z urzędu, bez nutki przebojowości, pokornie oczekującego na ogłoszenie wyroku w sprawie oceny swojej twórczości. A przecież ma powody do dumy, gdyż tworzy wiersze przepiękne. Podziwiam jego wirtuozerię w sklejaniu pozornie odległych słów, jak choćby: "gra przedwstępna", "plasterki hałasu", "kieszeń piwnicy"...

Mariusz reprezentuje typowo renesansowe, otwarte, wszechstronne podejście do świata sztuki. Jak zdradza sam poeta, w swoich wierszach często odwołuje się do innych artystycznych gatunków. Inspiracji poszukuje głównie na platformach muzyki, tańca, malarstwa, rysunku, fotografii oraz innych sztuk plastycznych, począwszy od pędzla Eugène Delacroix dochodząc do skocznych rytmów Michaela Jacksona. We wczesnym dzieciństwie sam próbował rysować, zarzucił to jednak na rzecz malowania słowem. Na jego wierszach silne piętno odciskają motywy wyłuskane z prac Giorgio Chirico, Vincenta Van Gogha, Salvadora Dalego, Gustave Moreau czy wspomnianego już Delacroix, których Mariusz ceni nie tylko za gęstą pomysłowość, ale również za uchwyconą w obrazach energię. Szczególną pozycję w jego sercu zajmuje René Magritte, hołubiony za tworzenie niepowtarzalnej poetyckiej atmosfery, uzyskanej przez precyzyjny rysunek i łączenie odległych od siebie skojarzeń, choć przedstawiona na płótnach rzeczywistość iluzorycznie jawi się jako bardzo stabilna, cicha i spokojna.


I na deser pozwolę sobie zacytować jeden z najnowszych wierszy Mariusza. Jego powstanie stanowi znakomity przykład wzajemnego przeplatania się życiowych decyzji z procesami twórczymi. Na plakacie informującym o wieczorze autorskim, zresztą zgodnie z sugestią poety, pojawił się motyw zaczerpnięty z obrazów René Magritte’a. I nagle Mariusz uświadomił sobie, że nie napisał dotąd żadnego tekstu poświęconego swojemu ulubionemu malarzowi. Postanowił zatem szybko naprawić to przeoczenie. W ten sposób życie weszło we ścisłą korelację ze sztuką.

Relatywizm cichego łyku prześcieradła (dla René Magritte’a)

cisza leczy z niepokojem
między plasterkami hałasu
spojrzenia oniemiały pod skórą lustra
układając niebo z klocków
prawdy obiektywnej
wykonalnymi alternatywami
precyzję dogmatu zawieszono
na czas siły wyższej


4 komentarze:

  1. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Bardzo chętnie dowiem się czegoś więcej o Tobie! To mój pierwszy raz więc mam nadzieję, że weźmiesz udział w zabawie :)

    http://nic-dwa-razy-sie-nie-zdarzy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Na pytania odpowiem, kiedy tylko znajdę kilka wolnych chwil ;)

      Usuń
  2. Ten wiersz jakby dotykał duszy i naszych wewnętrznych niepokojów. Cudowny. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń